Na zawodowym ringu Miłosz Grabowski zadebiutował w grudniu zeszłego roku. Podczas gali Polsat Boxing Promotions 4 w Warszawie pokonał niejednogłośną decyzją sędziów Marcina Latochę. Na kolejny pojedynek czekał nieco ponad dwa miesiące. Stoczył go w sobotę we wrocławskiej hali Orbita, gdzie odbyła się piąta edycja PBP. W czterorundowej konfrontacji w wadze super średniej 21-latek z Kalisza skrzyżował rękawice ze swoim rówieśnikiem, Ukraińcem Petro Lakotskiym (1-0, 1 KO).
Obaj pięściarze walczyli aktywnie, ale bardziej przekonywający był Grabowski. W drugiej rundzie po jego ciosach pod ukraińskim bokserem ugięły się nogi, ale ten uchronił się przed liczeniem. Przez cały pojedynek kaliszanin musiał być czujny w defensywie, bo Lakotskiy boksował agresywnie. Częściej jednak trafiał zawodnik kaliskiej Prosny i to on cieszył się z wygranej na punkty. Werdykt sędziów był jednogłośny na jego korzyść (40-36, 40-36, 39-37).
– Wiedziałem, że rywal jest twardym zawodnikiem, oglądałem jego poprzednią walkę. Widać, że lubi się bić. Musiałem się zatem trzymać swojej taktyki i to poskutkowało. Wiem, że stać mnie na jeszcze lepsze walki, choć był progres w porównaniu z moim pierwszym pojedynkiem. Tym razem bardziej słuchałem trenerów. Z walki na walkę wyglądam coraz lepiej. Potrzebuję kolejnych pojedynków – mówił zaraz po sobotniej konfrontacji Miłosz Grabowski, któremu w narożniku sekundowali trenerzy kaliskiej Prosny – Konrad Parat i Radosław Radomski.
W walce wieczoru gali Polsat Boxing Promotions 5 Niemiec Artur Mann (18-2, 9 KO) pokonał na punkty Nikodema Jeżewskiego (20-2-1, 9 KO). Stawką tego pojedynku był pas mistrza IBO Intercontinental w kategorii junior ciężkiej. W sumie w ramach sobotniego wydarzenia odbyło się sześć walk.
Napisz komentarz
Komentarze