O ładunku wybuchowym podłożonym na sali weselnej mężczyzna zaalarmował Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Wszystko działo się 2 sierpnia 2014 r. w Ostrowie Wielkopolskim. – W czasie rozmowy z dyspozytorem wskazanego centrum mężczyzna poinformował o podłożeniu na sali, na której odbywały się uroczystości weselne, ładunku wybuchowego - mówi Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim. – Informacja ta wywołała przekonanie o istnieniu powyższego zagrożenia, co skutkowało „podjęciem czynności organów ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego oraz zdrowia mające na celu uchylenia zagrożenia”.
Bomby nie znaleziono, ale „żartowniś” skutecznie zepsuł weselnikom nastroje. Namierzony przez policję do końca nie przyznał się, że to on wykonał telefon. – W tej sytuacji niezbędne było wykonanie badania fonoskopijnego – mówi prokurator Janusz Walczak. - Motywu działania oskarżonego nie ustalono.
Wiadomo jednak, że mężczyzna sympatyzował, a na pewno podkochiwał się w pannie młodej, której później zepsuł wesele. Za zawiadomienie o faktycznie nieistniejącym zagrożeniu grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
MIK, fot. int.
Napisz komentarz
Komentarze