Radny Platformy Obywatelskiej dla porównania przypomina, że w wyborach samorządowych żaden z obecnych radnych nie zdobył 1000 głosów. - Tutaj są radni, gdzie mają 100 głosów, a są radnymi. Więc jakie są argumenty za tym, żeby utrudnić sprawę wnioskodawcom poprzez konieczność zebrania 1000 podpisów? – pyta. Darwich dodaje, że wymóg 1000 podpisów, zgłoszony w projekcie koalicji Wspólnego Kalisza, PiS-u i SLD, jest po prostu antyobywatelski. Z kolei Kaliska Inicjatywa Miejska w piśmie przesłanym kilka dni wcześniej do prezydenta pyta:
„Czy w ten sposób realizuje pan swoje obietnice wyborcze zwiększenia udziału obywateli w życiu miasta? Czy podnoszone przez pańską ekipę zarzuty wobec naszego projektu, jakoby był zbyt zobowiązujący dla prezydenta, to również pana stanowisko? Czy podniesienie progu do 1000 osób oznacza, że obawia się pan, że mieszkańcy będą zgłaszali uchwały nieistotne i szkodliwe i tym ruchem chce im pan tę możliwość ograniczyć?”
Prezydent miasta odpowiada , że niczego nie chce ograniczać. Zdaniem Grzegorza Sapińskiego podniesienie progu podpisów do 1000 może co najwyżej utrudnić partiom politycznym podszywanie się pod faktyczne inicjatywy obywatelskie. - Chodzi nam o to, by rzeczywiście był to głos mieszkańców, żeby nie było to instrumentalne wykorzystywanie mieszkańców w celach politycznych. Jeśli to rzeczywiście ma być inicjatywa uchwałodawcza, to naprawdę nie wierzę, że nie uda się zebrać tego tysiąca podpisów, bo sam wielokrotnie zbierałem podpisy – twierdzi prezydent, dodając, że inicjatywę uchwałodawczą posiadają radni i nawet jeden mieszkaniec poprzez klub radnych może złożyć wniosek. – Wtedy klub radnych musi się pod tym podpisać, a nie podszywać się pod mieszkańców – podkreśla.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się Eskan Darwich. 1000 podpisów w stutysięcznym mieście to nie takie łatwe zadanie. Dowodzą tego przykłady samych radnych, którzy – mimo wsparcia komitetów wyborczych – zdobyli kilkaset głosów. Pojedynczym mieszkańcom będzie, zdaniem Mikołaja Pancewicza z KIM, jeszcze trudniej zabiegać o wsparcie ich pomysłów. - Dla mieszkańca, którego problemy są często niszowe, to może być duży kłopot – mówi w rozmowie z portalem faktykaliskie.pl – Nawet te dwieście podpisów może być kłopotliwe.
Zdaniem Eskana Darwicha próg można podwyższyć – ale nieznacznie. - Można podwyższyć do 300, 400 – ale nie do 1000. To za dużo dla projektów obywatelskich. Mam wrażenie, że koalicja chce to po prostu utrącić. Chcą zrobić tak, że obywatele niby mają prawo, ale tak naprawdę znowu nie mają prawa – twierdzi.
Zapis o inicjatywie uchwałodawczej figuruje w statucie miasta od lat, ale do tej pory był uśpiony, bo nie ustanowiono stosownej uchwały. Nad projektem odpowiedniego przepisu Kaliska Inicjatywa Miejska i Eskan Darwich pracowali od ubiegłego roku. Ich wersja opiera się głównie na statucie miasta, wprowadzając inicjatywy w normalny tryb uchwałodawczy i dodając konieczność weryfikacji podpisów. Z kolei projekt przedłożony przez koalicję rządzącą wprowadza inny tryb pracy nad obywatelskimi uchwałami, m.in. konieczność ich weryfikacji przez skarbnika miasta. Zdaniem KIM może to zablokować obywatelskie projekty jeszcze na etapie ich weryfikacji. Inicjatywa uchwałodawcza funkcjonuje również w innych miastach, ale nawet w tych większych od Kalisza nie zawsze wymaga się zebrania 1000 podpisów. W Gdyni czy Rzeszowie mieszkańcy mogą zgłosić projekt uchwały po zebraniu 500 podpisów, a w dwukrotnie większym od Kalisza Toruniu – tylko 150.
Mirosława Zybura, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze