Jak z poważną sytuacją mamy obecnie do czynienia wie każdy, kto próbował ostatnio dostać się do lekarza, na wieczorynkę, o pediatrze nawet nie ma co wspominać. Trudno bowiem nawet o wizytę prywatną.
- Jest nam bardzo ciężko w tej chwili, staramy się jak możemy. Osoby, które wymagają bezwzględnie pomocy, to przyjmujemy tutaj na miejscu – mówi nam lek. Mirosław Gabrysiak z przychodni PULS przy ul. Polnej w Kaliszu.
Każda przychodnia czy izba przyjęć ma swoją wydolność. A jeśli tylko w ostatnich trzech tygodniach sanepid zarejestrował prawie 17 tysięcy przypadków grypy, system opieki zapycha się od natłoku pacjentów. Lekarze muszą decydować kogo przyjąć, a komu pomóc zdalnie.
- Część osób, szczególnie osoby młode, które mają typowe objawy, oni mają udzielaną teleporadę. Jeśli w ciągu dwóch, trzech dni nie ustąpią objawy lub stan się pogarsza, wtedy są tutaj natychmiast przyjmowani i badani w przychodni na miejscu, w bardzo uzasadnionych przypadkach u osób starszych odbywają się wizyty domowe- wyjaśnia lek. Gabrysiak.
Niepokojące jest to, że chorują głównie dzieci. Kilka dni temu do półtora rocznego dziecka z podejrzeniem covidu lub grypy, które dostało się już do przychodni przy ul. Łódzkiej wezwano śmigłowiec LPR. Szkoły i przedszkola pustoszeją. W niektórych klasach została garstka uczniów.
70 procent dzieci choruje, także z klasy 30 – osobowej przychodzi na lekcje 10 czy nawet mniej uczniów do szkoły. – mówi Mirosław Gabrysiak.
A jeśli dziecko zakazi się w szkole, oznacza to zwykle jedno: grypę w całej rodzinie. Zdaniem lekarzy sytuację może poprawić świąteczna przerwa w nauce. Łańcuch transmisji grypy zostanie na chwilę zerwany. Specjaliści zalecają szczepienia przeciw grypie, szczególnie osobom starszym. A najważniejsze, by naturalnymi środkami wzmacniać własną odporność. Wtedy nie będziemy musieli testować służby zdrowia na własnej skórze.
Napisz komentarz
Komentarze