O szokującym traktowaniu amstaffa przez właściciela powiadomili animalsów anonimowi informatorzy. Po dotarciu pod wskazany adres kaliscy obrońcy praw zwierząt odnaleźli zwłoki psa. A właściwie jego szkielet.
- Pies nie żył już od paru dni, miał zapadnięte boki, wystającą miednicę i widoczne żebra. Jego stan fizyczny świadczył o tym, że nie jadł od kilkunastu tygodni – mówi Margareta Pucka, członek zarządu Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla zwierząt „Help Animals”. - Sekcja zwłok wykazała, że pies został zagłodzony, a nie - jak zapewniał właściciel amstaffa - otruty. Pies został trzy miesiące wcześniej zaadoptowany przez tego człowieka z kaliskiego schroniska.
Na posesji znajdowała się jeszcze wychudzona suczka ze ślepym miotem szczeniąt. Wszystkie czworonogi zostały odebrane okrutnemu gospodarzowi.
Do schroniska trafiło też 7 innych psów należących do mieszkańca tej samej miejscowości. Te na szczęście żyją, ale zanim nadeszła pomoc animalsów, wychowywały się w tragicznych warunkach. Smrodu wydobywające się z mieszkania wytrzymali w końcu sąsiedzi.
- Psy trzymane były w kamienicy. W ogóle nie wychodziły na dwór – mówi Margareta Pucka. – Nie były zagłodzone, ale strasznie zaniedbane, zapchlone, a przy tym przerażone. W tym samym mieszkaniu przebywały w sumie trzy osoby - małżeństwo i ich córka - również potrzebujące pomocy.
W tym przypadku kaliski sąd skazał mężczyznę na karę 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz orzekł przepadek posiadanych psów. Mężczyźnie, który skazał swojego amstaffa na okrutną śmierć głodową grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
MIK, fot. Hel Animals
Napisz komentarz
Komentarze