Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 2 lutego. Przy Wale Piastowskim w Kaliszu znaleziono psa, który był przywiązany do słupa. Obok była kartka z napisem ,,DO ZABRANIA''. Zwierzak nie miał jedzenia, wody. Było wtedy także zimno. Nie wiadomo jak długo tak siedział.
Pies wówczas trafił do kaliskiego schroniska, musiał przejść kwarantannę. Tam wolontariusze się nim zaopiekowali. Natomiast poszukiwaniami właściciela zajęła się policja. Okazało się, że w namierzeniu sprawcy pomógł monitoring. To 34-letni mężczyzna.
34-latek nie przyznaje się jednak do winy. Usłyszał już zarzuty znęcania się nad zwierzęciem. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.
- W namierzeniu sprawcy porzucenia psa pomogły m.in. nagrania z monitoringu. W środę, 22 marca, 34-letni mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące znęcania się nad zwierzętami, za co grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Mężczyzna nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień, w związku z czym sprawa zostanie przekazana prokuraturze i trafi do sądu — przekazała podkom. Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowa kaliskiej policji
Pies przeszedł już obowiązkową kwarantannę i jest gotowy do adopcji. Jednocześnie wiadomo, że nieprędko może opuścić azyl, ponieważ jest ,,dowodem'' w tej sprawie.
Napisz komentarz
Komentarze