Przypomnijmy, w miniony czwartek, 28 grudnia do kaliskiego szpitala trafił 76-letni pacjent. Mężczyzna od 5 lat choruje na Alzheimera i ma zaawansowane stadium choroby. Ma poważne problemy z pamięcią. Dodatkowo nie ma orientacji w terenie. Trafił na SOR, następnie miał wykonywane badania. Mimo wielokrotnej prośby rodziny o niewypisywanie go bez ich wiedzy z placówki, podczas odwiedzin okazało się, że mężczyzny w szpitalu już nie ma. Na miejsce przyjechała policja i zaczęły się poszukiwania.
O szczegółach tej sytuacji przeczytacie TUTAJ
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy rzecznika kaliskiego szpitala. Oto oświadczenie:
Szanowna Pani Redaktor,Zgłoszoną sprawę potraktowaliśmy bardzo poważnie, mając świadomość jak istotne jest zapewnienie bezpieczeństwa Pacjentowi w tak szczególnej sytuacji zdrowotnej. Na polecenie dyrekcji szpitala, wdrożone zostało postępowanie wyjaśniające. W środę 3 stycznia 2024 zwołany został Zespół ds. Zdarzeń Niepożądanych w WSZ w Kaliszu. Członkowie zespołu skrupulatnie przeanalizowali dokumentację związaną z interwencją ZRM, przyjęciem i hospitalizacją wspomnianego Pacjenta. W bezpośrednich rozmowach z osobami, które miały kontakt z Pacjentem, a także po odsłuchaniu nagrań telefonicznych oraz analizie monitoringu, ustalono przebieg zdarzeń.
Ad. 1. i 2.
Zespół Ratownictwa Medycznego, który został wezwany przez bliskich Pacjenta, przeprowadził wywiad medyczny, z którego wynika, że 76-letni mężczyzna zasłabł i przewrócił się w domu. Po odzyskaniu przytomności miał kłopoty z pamięcią, skarżył się na ból w klatce piersiowej i duszności. Pacjent przyznał, że od kilku dni szybciej się męczył. Jak odnotowali ratownicy w dokumentacji, mężczyzna „nie leczy się nigdzie. Bierze Asertin z powodu choroby Alzheimera”. Rodzina nie przekazała ratownikom żadnych dokumentów medycznych – również takich, z których wynikałoby, że Pacjent choruje na Alzheimera.Pacjent został przywieziony przez ZRM do szpitala i przekazany do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Zgodnie z zaleceniem lekarzy przeprowadzono diagnostykę, która miała wskazać powód zasłabnięcia i źródło problemów z pamięcią (np. MR głowy). Wspomniany w sporządzonej przez ZRM „Karcie medycznych czynności ratunkowych” lek, który Pacjent miał przyjmować, stosowany jest w leczeniu depresji, nie ma zastosowania w leczeniu choroby Alzheimera. Wobec braku jakiejkolwiek dokumentacji wskazującej na leczenie Pacjenta z powodu zespołu otępiennego, zdecydowano się przeprowadzić badania, których nie realizowano by u osoby z wieloletnimi zaburzeniami pamięci. Z uwagi na całokształt obrazu klinicznego, działając zgodnie z aktualną wiedzą medyczną i mając na względzie dobro Pacjenta, przeprowadzono w SOR szybką i kompleksową diagnostykę, umożliwiającą wykluczenie ewentualnych świeżych zmian niedokrwiennych ośrodkowego układu nerwowego.
Z SOR przekazano Pacjenta do Oddziału Chorób Wewnętrznych I, z zaleceniem wykonania konkretnych badań i konsultacji specjalistycznych, co zostało w trakcie pobytu Pacjenta zrealizowane (między innymi konsultacja neurologiczna, rezonans magnetyczny). Po początkowej dezorientacji, kontakt z Pacjentem w oddziale był logiczny, jego stan również nie wzbudził niepokoju personelu. Wywiad medyczny nasuwał podejrzenie zaburzeń depresyjnych, z uwagi na przyjmowane leki. Co istotne, Pacjent nie był ubezwłasnowolniony i w jego imieniu nie działał żaden członek rodziny – co przy kilkuletnich problemach zdrowotnych tego typu (jak wskazują bliscy), byłoby większą gwarancją bezpieczeństwa dla Pacjenta. Zgodnie z informacją przekazaną przez lekarza w Oddziale Chorób Wewnętrznych I, 29 grudnia, czyli nazajutrz po przyjęciu do oddziału, Pan Stanisław miał czekać na wyniki badania TK angio. Pacjent po przekazaniu tej informacji od lekarza ubrał się jednak w prywatną odzież i opuścił oddział (nie otrzymał wypisu, nie zostały mu usunięte wenflony).Oddział Chorób Wewnętrznych nie jest oddziałem zamkniętym. Można z niego wyjść samodzielnie (inaczej niż dzieje się to na oddziałach pediatrycznych czy Oddziale Psychiatrycznym – tam drzwi zarówno na oddział, jak i przy jego opuszczaniu otwiera uprawniona osoba). Pacjenci, którzy czują się na siłach i nie mają medycznych przeciwwskazań, mogą zrobić drobne zakupy w szpitalnym kiosku, odwiedzić bistro czy szpitalną kaplicę.
Ad. 3.
Pacjent nie otrzymał wypisu, bowiem samowolnie opuścił oddział. Zgodnie z informacją lekarza, miał poczekać na wynik badania. Wynik ten miał zdecydować o możliwości wypisu Pacjenta do domu.Gdy wyniki dotarły do lekarza i okazały się być dobre, zgodnie z procedurą wydane zostało polecenie sporządzenia wypisu na podstawie przekazanej do sekretariatu medycznego dokumentacji. Lekarz wydał dyspozycje dotyczące sporządzenia wypisu, jednak nie zdążył przekazać dokumentu Pacjentowi, który w tak zwanym międzyczasie wyszedł/uciekł z oddziału, co odnotowano w dokumentacji pielęgniarskiej.
Szanowna Pani Redaktor,
W opisie wydarzeń, jakie otrzymaliśmy od Pani, a następnie znalazły się w opublikowanym w portalu Fakty Kaliskie w czwartek 4 stycznia materiale, jest kilka istotnych nieścisłości, które wymagają skorygowania. Córka Pacjenta wspomina, że lekarza nie było w oddziale - nie jest to prawdą, lekarz był obecny, ale zajmował się Pacjentami (było ich tego dnia 44 w 40-łóżkowym oddziale), nie miał możliwości wygospodarowania czasu na rozmowę w tym momencie, w którym oczekiwała tego córka Pacjenta. Dlatego pielęgniarka zasugerowała późniejszy kontakt z lekarzem.Córka Pacjenta nie przeglądała szpitalnego monitoringu. Zaraz po rozpoczęciu rozmowy z obsługą szpitalnej portierni, nadeszła informacja, że Pacjent szczęśliwie dotarł do domu. Wyjaśnienia wymaga również poruszony w artykule wątek błąkającego się w piwnicach szpitala pacjenta. Mężczyzna ten przyjęty został na SOR w stanie zespołu odstawienia alkoholowego. W trakcie podjętych działań medycznych pacjent poturbował zajmującą się nim ratowniczkę i zbiegł z oddziału. Incydent ten został zgłoszony – sprawę ataku na ratowniczkę medyczną wyjaśniać będzie policja.
Zdajemy sobie sprawę, że opisana przez córkę Pacjenta sytuacja kosztowała bliskich Pana Stanisława mnóstwo emocji. Tego typu sytuacje nie powinny się zdarzyć i jest nam bardzo przykro, że tak się stało. Wbrew przekazanej mediom wersji zdarzeń, zabrakło jasnej i wiarygodnej informacji o chorobie Pacjenta, która powinna się znaleźć w dokumentacji medycznej. Nie mieliśmy okazji przedstawić Rodzinie w tej sprawie wyjaśnień, do szpitala nie wpłynęła żadna skarga – pytania otrzymaliśmy bezpośrednio od mediów.
Apelujemy do bliskich Pacjentów chorych na Alzheimera, demencję czy inne schorzenia powodujące problemy z pamięcią oraz orientacją w terenie, o zapewnienie szczególnej ochrony swoim bliskim – przede wszystkim staranne kompletowanie i przekazywanie służbom medycznym dokumentacji leczenia, spójnych informacji oraz listy przyjmowanych leków. Pozwoli to uniknąć wątpliwości, a także sprzecznych, czy niejasnych medycznie informacji dotyczących leczenia lub opieki nad Pacjentem.
Wskazane jest również podjęcie kroków formalnych – jak choćby wyznaczenie opiekuna prawnego, pełnomocnika czy nawet ubezwłasnowolnienie Pacjenta, który nie jest w stanie samodzielnie zapewnić sobie bezpieczeństwa.
Pomocne może być też wyposażenie chorej osoby np. w bransoletkę z niezbędnymi informacjami, czy innego rodzaju identyfikator, który umożliwia nie tylko służbom medycznym, ale też postronnym osobom pomoc Pacjentowi, w sytuacji, gdy znajdzie się np. w miejscu publicznym i wykaże oznaki dezorientacji.
Apelujemy też o empatię i wrażliwość wobec osób, które mogą wydawać się zagubione – warto podejść, zapytać, czy nie jest konieczna pomoc. Z wyrazami szacunku,
Paweł Gawroński,
Rzecznik prasowy WSZ w Kaliszu
Napisz komentarz
Komentarze