Ania i Justyna pracowały, do wczoraj, w kaliskiej firmie, znanym producencie zapachów samochodowych. Zostały zwolnione- jak same twierdzą za… brak biustonosza.
- Uważamy, że sprawa powinna zostać rozpowszechniona, a osoba, która pozwoliła na wprowadzenie takiej zasady pociągnięta do odpowiedzialności – pisze Ania.
Szerzej sytuację opisuje druga ze zwolnionych dziewczyn, Justyna. Swoją historią podzieliła się na Tik Toku. Wideo nagrała wczoraj i przez kilkanaście godzin film ma już ponad pół miliona wyświetleń i tysiące komentarzy.
Justyna wkrótce zaczyna studia w Kaliszu i szukała pracy, którą mogłaby godzić z nauką. Znalazła pracę na produkcji zapachów samochodowych. Praca była prosta, nie wymagano specjalnych umiejętności czy wykształcenia.
Praca była super, nie była to wymarzona praca, ale też nie najgorsza, pracowałam w gorszych miejscach. Odnajdywałam się, nie było fizycznie nic trudnego w tej pracy, ale psychicznie była masakra. Panował tam straszny mobbing, mobbing od góry, od osób postawionych wyżej i mobbing między pracownikami – opowiada Justyna.
Dziewczyna mówi o zwalnianiu ludzi bez powodu, kierowniczce, która w nierówny sposób traktuje pracowników. Ale czara goryczy przelała się w tym tygodniu.
W poniedziałek rano dostaliśmy komunikat, mimo, że pracuję dwa miesiące, nie noszę stanika od trzech lat, jak nie więcej, chodzę ubrana tak, że nikt nawet nie zauważy, że nie mam tego stanika, chyba, że bardzo mu na tym zależy. Dostaliśmy komunikat rano, pani kierownik przy wszystkich dziewczynach powiedziała, że od dzisiaj jest nakaz noszenia bielizny, że proszę zakładać bieliznę i tyle, taki był komunikat – mówi dziewczyna.
Pracownice to zarządzenie przyjęły różnie, jedne z uśmiechem, inne z zaskoczeniem, że pracodawca tak daleko ingeruje w sprawy osobiste pracowników.
Ja rozumiem, że dla normalnych osób to całkowicie normalne i całkowicie naturalne, że zakłada się stanik, ale dla niektórych widocznie nie. Taki był komunikat od kierowniczki, która ma zarządzać ludźmi, interesuje się czyimś stanikiem, szczerze mówiąc zszokowało mnie to – mówi była pracownica.
Jak wynika z dalszej opowieści Ania i Justyna nie zastosowały się do polecenia, bo dwa dni później musiały skonfrontować się z kierowniczką.
Zostałam złapana za rękę, zostały mi przekazane słowa „czemu nie masz stanika?”. Poczułam się jakby ktoś mnie obdarł z godności w jednym momencie, zero szacunku, poczułam się mega źle, stanęły mi łzy w oczach - mówi Justyna.
Kierowniczka zażądała, by dziewczyny jutro przyszły do pracy w staniku. Młode pracownice wróciły na produkcję, ale w trakcie przerwy dostały telefon z agencji, która pośredniczy w ich zatrudnieniu.
- Dostaliśmy telefon, że nasza umowa jest rozwiązana, że jutro mamy nie przychodzić do pracy, że jeśli chcemy oddać nasze plakietki, to możemy podjechać do agencji albo oddać je pani kierownik, byłam w szoku, bo dopiero, co się przeprowadziłam, dostałam pracę, myślałem, że będzie okej, a zostałam bez pracy z dnia na dzień – słyszymy na Tik Toku.
Dziewczyny pojechały do agencji pracy. Próbowały dowiedzieć się tam czegoś więcej o powodach zwolnienia. Takich informacji nie dostały, pytały więc czy agencja pomoże im prawnie, ewentualnie czy pomoże w znalezieniu nowej pracy, bo do tej, z której je zwolniono, nie chcą już wracać.
O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy dziś rano kierownictwo firmy, w której pracowała Ania i Justyna. Do tematu będziemy wracać.
Napisz komentarz
Komentarze