Ten widok wprawił w osłupienie klientów Galerii Tęcza. Na podwieszanych do sufitu czujnikach założono niebieskie rękawiczki. - Pracownicy wykazali się nie lada pomysłowością i bezmyślnością. Stężenie spalin w podziemiach było tak dokuczliwe, że po dojściu do samochodu zanieczyszczone powietrze zapierało dech w piersi. Niedziałająca wentylacja nie przeszkadzała w tym, żeby klienci narażeni na szkodliwe substancje (być może nieświadomi przebywali w szkodliwej atmosferze) zaspokajali pazerność właścicieli – pisze do nas Patryk.
Sytuacja, jego zdaniem, miała miejsce 31 sierpnia wieczorem. - Tak ważne czujniki zostały odcięte, co w instalacjach PPOŻ jest niedopuszczalne. Dodam tylko że w podziemiu wszystkie czujniki były skrupulatnie zaślepione gumowymi rękawiczkami – dodaje kaliszanin.
Dyrekcja Galerii Tęcza odpiera zarzuty i podaje prawdziwy, jej zdaniem, przebieg wydarzeń. - W ostatnich dniach na terenie naszego parkingu prowadzone były prace remontowe. Część czujek przeciwpożarowych została zabezpieczona przed zakurzeniem. Niemniej jednak cały czas włączony i całkowicie sprawny był drugi system bezpieczeństwa – umieszczony na słupach parkingu system detektorów spalin, który w przypadku wykrycia wysokiego poziomu spalin automatycznie włączyłby system oddymiania parkingu – zapewnia Monika Krawczak, dyrektor Centrum Handlowego Galeria Tęcza. Dyrektor dodaje, że tego konkretnego dnia opisywanego przez Patryka, niebezpiecznego stężenia spalin nie było.
Centrum zapewnia, że klienci byli przez nich informowani o pracach remontowych przeprowadzanych w parkingu podziemnym. Prace te już dobiegły końca, a polegały na zabezpieczeniu parkingu przed podtopieniami.
M.S, fot. Patryk
Napisz komentarz
Komentarze