Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Palą ogniska, piją, dewastują. Bezdomni opanowali pustostany

Są zmorą nie tylko Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych, ale i sąsiadów. Pustostany, które upodobali sobie bezdomni, kosztują Miasto nawet 30 tysięcy złotych rocznie, bo regularnie dewastowane trzeba zabezpieczać. W Kaliszu takich budynków jest co najmniej 20.   
Palą ogniska, piją, dewastują. Bezdomni opanowali pustostany

Ulica Ogrodowa 21. Budynek, jakich w Kaliszu wiele. Właścicielem terenu jest osoba prywatna, natomiast zarządza nim MZBM. Nieruchomość jest zabytkiem, więc nie można jej wyburzyć. Jej stan jest jednak tak zły, że od lat nikt nie powinien tam mieszkać. No właśnie: nie powinien. Od początku lipca miejsce to upodobali sobie bezdomni. - Bezdomni czy alkoholicy śpią tutaj, załatwiają się, jest bardzo brudno i jest bardzo dużo śmieci w tym ogródku. Niemiły zapach z tego wszędzie się roznosi – mówi pan Józef. Przyznaje, że mając taki widok i zapach tuż pod swoim oknem, trudno normalnie funkcjonować. Jego żona również ma dość tej sytuacji. - Niech pani zobaczy co się dzieje! Ognisko palą, śpią, załatwiają się, po nocy spać nie idzie. Ja już mam serdecznie dosyć tego smrodu! W takich warunkach nie można mieszkać – skarży się pani Halina.

Bezdomni zajęli jeden z pustostanów na Ogrodach


Temat doskonale zna Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych. Marzena Wojterska, dyrektorka MZBM-u przyznaje jednak, że to istna walka z wiatrakami. - Byliśmy w stałym kontakcie ze strażą miejską, z policją, więc teren był monitorowany. Niestety takie tereny, gdzie znajdują się budynki rozkwaterowane to tereny problemowe, gdyż wcześniej czy później zaczynają się schodzić osoby bezdomne, szukając tam schronienia – przyznaje. 30 października budynek zostanie przekazany właścicielom terenu. Do tego czasu w gestii MZBM-u leży jego posprzątanie. - MZBM zlecił sprzątnięcie nieruchomości, zabezpieczenie pomieszczeń gospodarczych, natomiast inne prace będą zlecali właściciele – dodaje Wojterska.


Mieszkańcy pobliskich bloków i domów, w tym pani Halina i pan Józef, domagają się naprawy ogrodzenia tak, by wejście na teren posesji przez osoby niepowołane było niemożliwe. W przeciwnym razie według nich nic się nie zmieni. - Dlaczego ja mam cierpieć? Czynsz płacę, a muszę ten smród wąchać. Boję się, bo ognisko palą, siedzą po nocy, z psem wchodzą. No nie wiem co z tym dalej zrobić – załamuje ręce kobieta.

Pani Halina ma dość uciążliwych sąsiadów

W Kaliszu takich rozkwaterowanych nieruchomości jest około dwudziestu. MZBM zabezpiecza je, zamurowując drzwi i okna, wynajmując stróża czy stawiając ogrodzenia. Niestety i takie sposoby nie odstraszają dzikich lokatorów. Kłódki są wyłamywane, zamurowane wejścia zdewastowane, a siatki czy płoty niszczone. To nie tylko stanowi kłopot dla mieszkańców, którzy nie mogą pozbyć się kłopotliwego sąsiedztwa, ale i dla MZBM-u. Koszt utrzymania takiej, co rusz niszczonej, nieruchomości sięga rocznie nawet 30 tysięcy złotych. Najczęściej są to zabytki, których nie można wyburzyć. Na uciążliwych sąsiadów narzekają też ci, którzy mieszkają w pobliżu sklepów spożywczych, zwłaszcza tych całodobowych. Bałagan, hałas i niemiły zapach towarzyszy im każdego dnia. - Stoją tam pod sklepem i piją, tu na tym parkingu załatwiają potrzeby fizjologiczne. Policja przyjeżdża i odjeżdża. Wczoraj pogotowie jednego zabrało, ale na drugi dzień rano już był zdrowy – mówi z żalem pan Wacław, mieszkaniec osiedla XXV-lecia.

Pomimo licznych interwencji bezdomni i tak wracają w te same miejsca

Zabierani przez pogotowie, upominani przez strażników miejskich czy zatrzymywani przez policję w krótkim czasie i tak wracają w swoje ulubione miejsca. A wraz z nimi powraca problem. Wydaje się, że nie do rozwiązania.

Katarzyna Krzywda, fot. autor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 10°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1025 hPa
Wiatr: 4 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama