Kałuża wody na kostce brukowej na terenie działki Zakładu Kremacji pojawiła się 2 września. Właściciele na początku myśleli, że być może doszło do uszkodzenia rury wodociągowej, która dostarcza wodę do ich posesji. Okazał się to błędny trop. Po zakręceniu zaworu wyciek nadal się powiększał. - Poprosiliśmy zatem kierownictwo Cmentarza Komunalnego o sprawdzenie, czy wina nie leży w ich instalacji. Gdy wyłączono wodę na cmentarzu, i u nas wyciek ustał. Woda wydostaje się więc z rury, która jest częścią sieci doprowadzającej wodę na cmentarz. Kupując działkę od Cmentarza Komunalnego, czyli od Miasta, absolutnie nie wiedzieliśmy, że nabywamy ziemię z taką rurą. Gdy pojawiła się ta awaria, chcieliśmy zajrzeć do map dotyczących instalacji wodnej cmentarza. Okazało się, że takich mapek nigdzie nie ma, co już maksymalnie utrudnia sprawę – mówi Agnieszka Nowicka – Rochna, współwłaścicielka Zakładu Kremacyjnego. - Chcieliśmy uniknąć rozbierania nowej kostki. Z naszych przypuszczeń wynika, że można by było usunąć wyciek przed naszą posesją, na działce cmentarza – ale jest to metoda prób i błędów ze względu na brak planów z przebiegiem instalacji – dodaje.
Zakład Kremacyjny przygotowuje się do uruchomienia działalności. Plany te pokrzyżował wyciek wody, który stopniowo się powiększa. By zlokalizować źródło usterki, właściciele musieliby przekopać dużą część swojej działki. Wiąże się to z zerwaniem kostki brukowej, a później ponownym jej położeniem. Dodatkowo przedsiębiorcy obawiają się o fundamenty budynku.
Tak zaczęła się trwająca do dziś walka właścicieli terenu o sprawne i jak najmniej kosztowne usunięcie awarii. Jedyne, co udało się im do tej pory osiągnąć, to zmniejszenie ciśnienia w sieci cmentarza. Dzięki temu wypływ wody nie powiększa się drastycznie. – Woda, która wycieka na naszą posesję jest wodą za urządzeniem pomiarowym, za wodomierzem, więc płaci za nią cmentarz – czyli Urząd Miasta. Zaraz po pojawieniu się awarii zwróciliśmy się o pomoc do Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, ale ono nie może ingerować w instalację zalicznikową. Zwróciliśmy się z tą sprawą do pani kierownik cmentarza. Otrzymaliśmy odpowiedź, że możemy usunąć wyciek na koszt własny na ich urządzeniach– wyjaśniają właściciele Kremulusa.
W tej sytuacji pani Agnieszka oficjalnie, na piśmie poprosiła o wsparcie w rozwiązaniu problemu wiceprezydenta miasta, Piotra Kościelnego. Pismo zostało złożone do sekretariatu wiceprezydenta 7 września. O sprawie właściciele informowali także Piotra Kościelnego mailowo. Do wczoraj, tj. 7 października nie dostali odpowiedzi. – Z informacji, które ja posiadam wynika, że jest to odnoga przez wiele lat nieużytkowana w żadnym wymiarze przez cmentarz, została odcięta w momencie, kiedy pojawiła się tam prywatna inwestycja – mówi wiceprezydent Kościelny zapytany przez nas o sprawę wycieku wody na terenie Zakładu Kremacyjnego. - Miasto czy cmentarz tego nie wykorzystuje. Na miejscu przedsiębiorcy przystąpiłbym do usuwania awarii na własnym terenie, a nie szukał wsparcia w Biurze Cmentarza Komunalnego – odpowiedział Piotr Kościelny.
Sytuacja zakrawa o absurd, bo skoro jak podaje wiceprezydent, feralna rura jest niewykorzystywaną przez cmentarz, odciętą odnogą instalacji, skąd jest w niej woda? I dlaczego wyciek ustaje, gdy wyłączy się dostęp do wody dla cmentarnych alejek? Na to pytanie właściciele działki znaleźliby z łatwością odpowiedź, gdyby istniały mapki z przebiegiem instalacji. Niestety formalne zaniedbanie sprzed kilkudziesięciu lat spowodowało, że dziś nie wiadomo, gdzie najlepiej kopać, by nie zrobić zbyt wielu szkód. Miasto uważa, że jest to problem prywatnych właścicieli, ale niezależnie od winnych tej sytuacji, wyciek wody odbywa się kosztem miejskich zasobów wodociągowych. Skoro według Miasta popsuta rura jest własnością właścicieli działki, to zasadne jest pytanie, czyja jest woda, która z niej wypływa?
Agnieszka Gierz, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze