Oświata finansowana jest z dwóch źródeł: subwencji oświatowej, która przyznawana jest przez Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz z miejskiej kasy. W przyszłym roku kaliskie placówki otrzymają z budżetu państwa 138 milionów złotych, a Miasto Kalisz dołoży na wydatki bieżące podległych jednostek ponad 33 miliony. Radni Platformy Obywatelskiej zauważają, że kwota ta jest o ponad 5 milionów mniejsza niż dotychczas. - To są cięcia nierealne. Dyrektorki szkół mówiły, że już teraz, po wakacjach „zdejmowano” z ich placówek po 100-200 tysięcy złotych i że mają z tym ogromny problem. A prawie 5,7 miliona złotych od razu? – zastanawiał się podczas konferencji prasowej Dariusz Grodziński, radny PO.
Kolejne pytanie brzmi: gdzie te oszczędności będą odczuwalne? - Obecne władze zrezygnowały z dodatkowych lekcji w-fu na kaliskim aquaparku i ja rozumiem, że to będą tego typu cięcia, ale oczywiście 5, 7 miliona to są straszne cięcia i sami się zastanawiamy, gdzie to nastąpi – dodał Sławomir Chrzanowski.
Mariusz Witczak, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Kaliszu twierdzi z kolei, że wydatki z budżetu miasta na oświatę w przyszłym roku będą mniejsze o niecałe 4 miliony, czyli 2,8%. Zapewnia, że nie wpłynie to negatywnie na funkcjonowanie szkół. - Nie wpłynie dlatego, że szkoły realizują swoje zadania statutowe, mają środki zagwarantowane na wynagrodzenia i wydatki rzeczowe, a także na doskonalenie i dokształcanie nauczycieli, i realizują je zgodnie ze swoimi planami zawartymi w rozdziałach i paragrafach – tłumaczy. Dodaje, że w razie potrzeby Wydział Edukacji może wnioskować o zmiany w budżecie i zwiększenie wydatków na utrzymanie bieżące jednostek. Tym bardziej, że w przyszłym roku mogą mieć miejsce reformy w oświacie, które zmuszą placówki do zmiany i planów, i wydatków. - Reformy mogą działać zarówno na plus, jak i na minus jeżeli mówimy o finansach. Mniejsza liczba oddziałów klas pierwszych, bo mówię teraz o reformie dotyczącej sześciu- i siedmiolatków, może spowodować też mniejsze wydatki, bo część dzieci przejdzie do przedszkoli, a kształcenie w przedszkolach nie kosztuje tyle, co w szkołach – dodaje Mariusz Witczak.
O tym, czy i które reformy zostaną wprowadzone oraz czy mniejsze pieniądze rzeczywiście nie wpłyną na funkcjonowanie szkół dowiemy się, niestety, dopiero w przyszłym roku.
Katarzyna Krzywda, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze