Kondycja finansowa kaliskiego szpitala jest od lat zadowalająca. Placówka się nie zadłuża, a nawet przynosi dochód. - To jest 5 tysięcy złotych, ale nie chodzi o to, żeby zarabiać. Chodzi o to, żeby pacjent miał wszystkie usługi w najwyższym standardzie, a zarazem żeby nie popadać w długi. I to nas najbardziej cieszy, że nie mamy żadnych zobowiązań – mówi Wojciech Grzelak, dyrektor szpitala w Kaliszu.
Wykonanie kontraktu i nadwykonań wyniosło w 2015 roku 103 procent. - Nadwykonania to 3 procent i to jest nasze ryzyko, ponieważ wiadomo, że NFZ płaci z wielkim opóźnieniem za nadwykonania, a żeby zrobić nadwykonania, trzeba ponieść pewne koszty. One są już po naszej stronie, dlatego nie chcemy kredytować NFZ-u i staramy się, żeby tych nadwykonań było jak najmniej – wyjaśnia Wojciech Grzelak.
Nadwykonania, czyli świadczenia wykonane przez szpital w liczbie przekraczającej limit określony w kontrakcie z NFZ, w minionym roku w kaliskim szpitalu powstały między innymi na oddziałach kardiologicznym, urologicznym, neurologicznym i na chirurgii. NFZ musi zapłacić za nadwykonane świadczenia udzielone osobom ubezpieczonym w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia.
AG, archiwum
Napisz komentarz
Komentarze