Informację o mężczyźnie znajdującym się na dachu służby otrzymały około godz. 22.00 w sobotę. Wszystko działo się naprzeciwko siedziby Caritas przy ul. Stawiszyńskiej.
Straż pożarna, która przybyła na miejsce rozłożyła przed budynkiem dwa skokochrony. Desperat przemieszczał się jednak po dachach sąsiednich kamienic, na długości kilkudziesięciu metrów. – Raz znajdował się od strony ulicy, a po chwili szedł od podwórza. Strażacy musieli przenosić za nim skokochron – relacjonuje sierż. sztab. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji. Tym bardziej, że zachowanie mężczyzny w każdej chwili groziło jego upadkiem z wysokości. 19-latek wielokrotnie stawał lub siadał bezpośrednio na krawędzi dachu kamienicy.
Wszystkiemu przyglądał się tłum gapiów, w tym osoby, które zachęcały młodego chłopaka do samobójczego skoku. Niektórzy krzyczeli „Skacz!”, inni żartowali, że warto by przynieść krzesła, bo to dobry spektakl. Ktoś głośno włączył muzykę w samochodzie. Na miejscu znajdowała się również najbliższa rodzina mężczyzny.
Niemal natychmiast po rozpoczęciu akcji na Stawiszyńską przybył policyjny negocjator. Na dachu pojawił się w towarzystwie funkcjonariuszy Grupy Realizacyjnej, których zadaniem, w razie gwałtownego niebezpieczeństwa, było obezwładnienie desperata. Na szczęście nie okazało się to konieczne. Tuż przed północą negocjator zdołał nakłonić młodego człowieka, by dobrowolnie zszedł z dachu. Kaliszanin został przekazany pod opiekę pogotowia ratunkowego, które czekało na dole. Został przewieziony do szpitala, gdzie po przejściu rutynowych badań przekazano go pod opiekę placówki medycznej w Sokołówce.
Na czas akcji odcinek ul. Stawiszyńskiej – między al. Wojska Polskiego a ul. Stawiszyńską został zamknięty dla ruchu.
MIK, AW, fot. AW
Napisz komentarz
Komentarze