Piąta w zawodowej karierze walka Adama Balskiego odbyła się w sobotę w ramach gali Budweld Boxing Night w Kędzierzynie-Koźlu. I był to najpoważniejszy test w jego dotychczasowej przygodzie z boksem. Za rywala miał bowiem słynącego z niezwykłej odporności na ciosy doświadczonego Łukasza Rusiewicza, który swego czasu mocno dał się we znaki Rachimowi Czakijewowi. Pojedynek z 34-latkiem miał zatem dać odpowiedź, czy 25-latek z Kalisza jest już gotowy do konfrontowania się z przeciwnikami z wyższej półki niż do tej pory.
Walka w wadzie junior ciężkiej zaplanowana została na sześć rund i tyle też trwała. Balski zdał egzamin, bo swojego oponenta wypunktował dość wysoko. Na kartach u wszystkich sędziów jego przewaga była wyraźna – 59:54, 59:53, 60:52. Niewiele nawet brakowało do piątego z rzędu nokautu. I to już w pierwszej rundzie. W premierowych trzech minutach Rusiewicz aż dwukrotnie lądował na deskach, co w jego bogatej karierze nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło. Najpierw po lewym prostym, a potem po kapitalnym lewym sierpowym w wykonaniu utalentowanego pięściarza z Kalisza. Zawodnik grupy Tymex Boxing Promotion pokazał zatem, że potrafi mocno bić, ale przede wszystkim czyni to z głową, za co po sobotnim pojedynku zebrał solidną porcję pozytywnych komentarzy. Sam także przyznał, że spokój w ringu był kluczem do sukcesu. – Cieszę się, że wygrałem. Nie podpalałem się, boksowałem tak, jak ustaliliśmy z trenerem. Chciałem pokazać, że jestem przygotowany i na wojnę w ringu, i na spokojne boksowanie – podkreślił Balski w rozmowie na antenie stacji Polsat Sport, która transmitowała galę z Kędzierzyna.
Dla Balskiego to piąta wygrana na zawodowym ringu, na którym zachował status niepokonanego. Był to jednak pierwszy pojedynek, który przeboksował na pełnym dystansie. Poprzednie cztery kończył błyskawicznie przed czasem. Kolejną walkę stoczy najprawdopodobniej jesienią.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze