Anonimowe osoby w maskach podczas przerwy robiły studentom nachalnie zdjęcia, kiedy ci niekoniecznie sobie tego życzyli. Potem fotografie miałyby trafić do sieci. - Chcemy zmusić ludzi, żeby odpowiednio zareagowali na nasze działania. Powinni być wzburzeni i powinni wyrywać nam wręcz te telefony z rąk – mówi Magdalena Demusz, studentka WPA UAM w Poznaniu.
Może aż tak skrajnych emocji nie było, ale bez wątpienia odczuwali dyskomfort. - Na pewno było to coś strasznego. Nie zgadzamy się na publikowanie naszego wizerunku. Dlatego byliśmy przeciwni – dzieli się wrażeniami z portalem faktykaliskie.pl Dawid Brzytwa. - Uważam, że temat bardzo trafny, bo wszystkim wydaje się, że są bardzo anonimowi, a tak niestety nie jest. Są hakerzy, którzy mogą nasz wizerunek szybko wykryć i lepiej zachować zdrowy rozsądek w sieci – dodaje jego koleżanka Fiolka Beluli.
Celem happeningu, który odbył się we wtorek w holu kaliskiego Wydziału UAM było przypomnienie niebezpieczeństw czyhających na każdego z nas w dobie Internetu. - Przede wszystkim wykorzystanie naszego wizerunku bez naszej zgody. To jest największe zagrożenie. A wiadomo, w związku z tym, że żyjemy w erze czatów, facebooka, nie wiemy tak naprawdę, kto jest po drugiej stronie monitora – tłumaczy Gabriela Nowak, studentka WPA UAM w Poznaniu.
Niektórzy z nas codziennie wrzucają do sieci kilka zdjęć i kto wie, na ilu zdjęciach obcych nam ludzi jesteśmy? A jak wiadomo usunąć cokolwiek z Internetu nie jest łatwo, a dochodzić swoich praw jeszcze trudniej. - Jeżeli już ktoś umieści nasze zdjęcie możemy protestować, starać się coś usunąć, ale nie każdemu się chce. Jest to droga trochę po gruzach – wyjaśnia z kolei prof. Małgorzata Garda z WPA UAM w Poznaniu.
Happaning zrealizowany został w ramach przedmiotu Intermedia w Pracowni Intermediów i Multimediów.
Ewelina Samulak-Andrzejczak, fot. autor, wideo: Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze