Do napaści doszło 24 sierpnia br. Mimo wyraźnych obrażeń na twarzy Krzysztof Gałka jak zwykle stawił się w miejscu pracy, a 2 września wziął udział w nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej Kalisza. Trudno zakładać, że władze miasta nie wiedziały o incydencie. Dopiero gdy napisały o nim wszystkie kaliskie media, 9 września prezydent Grzegorz Sapiński zdecydował o zawiadomieniu kaliskiej prokuratury.
W piśmie do prokuratury czytamy:
Przypomnijmy, 24 sierpnia rano Krzysztof Gałka został napadnięty na parkingu na osiedlu Dobrzec, gdy był w drodze do pracy. Jak wynika z jego relacji, szybkim krokiem podeszło dwóch nieznanych mężczyzn, którzy bez uprzedzenia zaczęli okładać szefa drogowców pięściami po głowie, twarzy i całym ciele. Nic nie powiedzieli, nic nie ukradli, dlatego Gałka jest przekonany, że napaść ma związek z jego pracą. Doznał m.in. rozcięcia łuku brwiowego i obrażeń klatki piersiowej. Skutki tego pobicia odczuwał przez ponad tydzień.
Dopóki sprawa nie została nagłośniona przez media, nie zajęła się nią nawet kaliska policja, bo jak tłumaczyła - Krzysztof Gałka powiadomił mundurowych o tym zdarzeniu, ale nie wystąpił formalnie o ściganie sprawców. On sam tłumaczy, że dokładnie nie zna procedur i zakładał, że informując policję o pobiciu, organa ścigania podejmą stosowne działania.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze