Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Mieli stworzyć im dom, zafundowali piekło na ziemi

Bicie tłuczkiem, kopanie, przywiązywanie do krzesła, zastraszanie… - tak czworo swoich podopiecznych mieli traktować były ksiądz i jego żona – małżeństwo z Ostrowa Wielkopolskiego, które stanowiło dla nich rodzinę zastępczą. Trwającą kilka lat gehennę przerwał dopiero 10-letni Dawid, który zwierzył się nauczycielce. Reakcja szkoły była natychmiastowa.
Mieli stworzyć im dom, zafundowali piekło na ziemi

Sprawa bulwersuje i wywołuje wiele emocji. Mieszkająca niedaleko byłej już rodziny zastępczej ostrowianka mówi krótko: - Za takie coś powinno być dożywocie. Kiedy patrzę na swoje dziecko i myślę o tych skrzywdzonych, to brakuje mi słów.

Wszystko działo się w rodzinie byłego księdza i jego żony. Para w 2005 roku przystąpiła do kursu na rodzinę zastępczą. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Ostrowie Wielkopolskim stwierdziło, że roczny staż to zbyt krótko, by starać się o pieczę zastępczą. Fakt, że mężczyzna był duchownym też powstrzymał urzędników przed wydaniem decyzji o zaliczeniu kursu. Małżeństwo odwołało się jednak do Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu i po pozytywnej odpowiedzi ukończyło kurs w Lesznie. Kiedy trafiła do nich czwórka dzieci w wieku od 6 do 12 lat, dozór nad rodziną zaczął sprawować PCPR w Ostrowie Wielkopolskim. - Byliśmy w stałym kontakcie z tą rodziną ze względu na niepełnosprawność dzieci. Rodzice też nas nie unikali. Niedawno brali  udział w kursie finansowanym przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, gdzie były pogadanki z psychologiem, neonatologiem, psychiatrą. Jedynie ze szkoły dochodziły sygnały, że rodzice nerwowo reagują na wszelkie uwagi i nauczyciele mają problemy w kontaktowaniu się z nimi. Kiedy interweniowaliśmy i proponowaliśmy spotkania np. dzieci z psychologiem to zawsze rodzice mówili, że takie wizyty się odbywają – wyjaśnia Marcin Siudziński, dyrektor PCPR w Ostrowie Wielkopolskim.

Nadzór nad rodziną sprawowało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Ostrowie Wielkopolskim.

Para na wszystko miała dokumenty. Wizyty u psychologów, lekarzy pediatrów i innych specjalistów, karty zdrowia, recepty. Całe mnóstwo. Sprawiała wrażenie osób, którym troska o zdrowie i dobro dzieci bardzo leży na sercu. – Tymczasem dzieci były zastraszone, wręcz wytresowane i być może dlatego sprawiały wrażenie zamkniętych, a dla postronnych opóźnionych – uważa Iwona Gruca, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 in. Królowej Jadwigi w Ostrowie Wielkopolskim.

Cała czwórka były faszerowana tabletkami uspokajającymi. Rodzice za wszelka cenę starali się, by wszyscy uwierzyli w problemy emocjonalne maluchów czy brak możliwości przystosowania się.  - Kiedy dzieci dostawały dobrą ocenę to od ojca słyszeliśmy, że na nią nie zasłużyły i powinna być niższa – dodaje dyrektor szkoły, która w momencie kiedy dowiedziała się o problemach uczniów stanęła na wysokości zadania i w ciągu kilku godzin załatwiła wszystkie formalności potrzebne do odebrania dzieci znęcającym się rodzicom zastępczym. 

Dzieci miały nauczanie indywidualne, ale w szkole. Być może dzięki temu udało się skończyć ich gehennę. Maluchy zaufaniem obdarzyły nauczycieli i nie zawiodły się. Zadziałał też strach. Chłopiec, który znalazł w sobie siłę i postanowił poprosić o pomoc, bał się wywiezienia do lasu, którym mu grożono. Wcześniej taka kara za nieposłuszeństwo spotkała jego starszą o 2 lata przybraną siostrę. Dziewczynka w nocy została wywieziona za miasto. Rodzice kazali iść jej w głąb ciemnego lasu. Kiedy już nie widziała „mamy i taty” pozwolono wystraszonej zawrócić.  – 10-letni Dawid, w czasie lekcji, powiedział, że boi się wrócić do domu, że jest tam źle traktowany. Tak samo jak jego rodzeństwo – przypomina dyrektorka. 

 

O sprawie powiadomiła policję dyrekcja szkoły, do któej uczęszczały dzieci.

     

Nauczycielka, której chłopiec się zwierzył zaalarmowała szkolnego pedagoga i dyrektorkę. Ta od razu wezwała policję oraz pracowników PCPR. Dzieci zostały przesłuchane. Iwona Gruca w tym czasie załatwiała w sądzie nakaz natychmiastowego zabrania swoich uczniów z rodziny zastępczej. - Wszystko trwało kilka godzin. Rozmowy, formalności. Ojciec w tym czasie był cały czas w szkole. Chodził po korytarzu i powtarzał „Jak mnie pani przeprosi po tym wszystkim?” – przypomina dyrektor SP nr 4 w Ostrowie Wielkopolskim. – Mówił też, że nie spodziewał się po mnie takiego zachowania. Na szczęście sąd szybko wydał nakaz odebrania czwórki dzieci tej rodzinie.

 

Zeznania dzieci są szokujące. Wszystko zawarto w akcie oskarżenia, który kilka dni temu sformułowała prokuratura. - W opisie czynu wskazano na stosowanie wobec dzieci kar cielesnych polegających na biciu, kopaniu i przywiązywaniu do krzesła, zmuszanie do długotrwałego stania lub klęczenia, a także grożenie dzieciom m.in. wywiezieniem do lasu oraz ubliżanie im. Oskarżonej zarzucono ponadto spowodowanie u dwojga dzieci, w następstwie uderzenia tłuczkiem do mięsa i popchnięcia, uszkodzeń ciała, które skutkowały powstaniem blizn – przytacza Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.

- Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia - mówi prokurator Janusz Walczak.

Na szczęście koszmar dzieci się skończył. Jednak kilku lat spędzonych u zastępczych rodziców szybko nie zapomną. Teraz trójka chłopców przebywa w Domu Dziecka w Kaliszu. - Są pod opieką specjalistów. Trzeba im przywrócić równowagę psychiczną i pomóc zapomnieć o tym, co się wydarzyło – mówi Jolanta Nowińska, dyrektor Domu Dziecka w Kaliszu. Najstarsza Ania, która z chłopcami nie była spokrewniona, trafiła do innej rodziny zastępczej. Nadal chodzi do Szkoły Podstawowej nr 4 w Ostrowie Wielkopolskim. - Dziewczynka dobrze radzi sobie w środowisku. Miejmy nadzieję, że szybko odzyska spokój i zapomni o tym, co się stało – podsumowuje Iwona Gruca.  

AW, zdjęcia autor, arch.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 2°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1003 hPa
Wiatr: 21 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: kkkkTreść komentarza: Bloki wybudowane przez KSM w Kaliszu w latach siedemdziesiątych miały taki wynalazek. Od środka klamka a na zewnątrz tylko gałka do zatrzaśnięcia drzwi za sobą przy wyjściu z mieszkania. Córka sąsiadów często zatrzaskiwała drzwi i przychodziła do mieszkania moich rodziców by przez balkon który był obok wejść do swojego domu.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:29Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!Autor komentarza: kaliszaninTreść komentarza: 15 minut temu komentarz miał jedną zieloną i jedną czerwoną łapkę,"życie" gratuluję inwencji oraz oszustwa!Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:26Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!Autor komentarza: klaTreść komentarza: Skoro policja stwierdziła,że wszystko jest w porządku to rozpatrywanie zdarzenia pod kątem wyjścia matki i pozostawienia samego malucha jest bezcelowe.Mogła wyjść z mieszkania aby list od listonosza odebrać,posprzątać klatkę schodową na swojej kondygnacji,oddać sąsiadce pożyczony cukier,a nawet nagły przeciąg mógł drzwi zatrzasnąć.Błędem jest stosowanie przy małym dziecku zatrzaskowego zamka.Data dodania komentarza: 22.11.2024, 17:00Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!Autor komentarza: życieTreść komentarza: Kto stosuje i w jakim celu zamki , które się same zatrzaskują ? Po co ?Data dodania komentarza: 22.11.2024, 14:36Źródło komentarza: Zatrzaśnięte drzwi, a w środku małe dziecko. Matka nie mogła dostać się do malucha!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) WSK "PZL-KALISZ" S.A. zatrudni pracownika na stanowisko: OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer). Do zadań pracownika będzie należeć: Realizacja zadań zgodnie z dokumentacją techniczną Obsługa obrabiarek skrawających Kontrola detali przy użyciu narzędzi pomiarowych Przestrzeganie procedur jakościowych i zasad BHP Od kandydatów oczekujemy: Wykształcenie techniczne Umiejętność pracy z dokumentacją techniczną Praktyczna znajomość przyrządów i metod pomiarowych Znajomość podstaw obróbki skrawaniem Mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku Nastawienie na wysoką jakość pracy Gotowość do pracy zmianowej Rodzaj umowy o pracę: umowa o pracę Miejsce pracy: Kalisz W zamian oferujemy: Wdrożenie do pracy Stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Długoterminowe perspektywy Satysfakcjonującą pracę w przyjaznej atmosferze Pakiet socjalny Aplikację można składać osobiście w siedzibie firmy: WSK "PZL-KALISZ" S.A. ul. Częstochowska 140, 62-800 Kalisz lub przesłać na e-mail: [email protected] W aplikacji prosimy o umieszczenie klauzuli: Na podstawie art. 7 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Oz. Urz. UE.L Nr 119, str. 1), dalej "ROOD": oświadczam, iż wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego"PZL-KALISZ" S.A. z siedzibą w Kaliszu (62-800) przy ul. Częstochowskiej 140, zwaną dalej WSK "PZL-KALISZ" S.A., moich danych osobowych zawartych w aplikacji w celu rekrutacji na stanowisko: PRACOWNIK PRODUKCYJNY Informacja dla kandydatów do pracy w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego "PZL-KALISZ" S.A. znajduje się pod adresem Polityka RODO ( wsk.kalisz.pl ) Zastrzegamy sobie możliwość kontaktu tylko z wybranymi kandydatami.
Reklama