Skok był spełnieniem marzeń, ale przede wszystkim powrotem do lat młodości. Janina Szulc, jeszcze jako panna, miała już okazję sprawdzić, jak to jest w przestworzach.
- Tuż po wojnie pracowałam w Zielonej Górze. Po pracy mieliśmy możliwość skakania ze spadochronem. Dlatego większość czasu spędzałam na tamtejszym lotnisku – mówi Janina Szulc.
Po ślubie, urodzeniu dzieci i przeprowadzce do Jarocina pani Janina z hobby zrezygnowała. Jednak o adrenalinie, jaką daje skok nie zapomniała. Swoim dzieciom i wnukom często opowiadała o tym, co robiła w młodości.
- Jakiś czas temu zapytaliśmy mamy, co chciałaby dostać z okazji 80. urodzin. Mama zażartowała, że chciałby znowu skoczyć ze spadochronem. Stwierdziliśmy, że spełnimy to marzenie – wyjaśniła Katarzyna Kwaśniewska, córka jubilatki.
Urodziny dopiero 18 października. Jesienią pogoda niepewna, dlatego w sobotę na lotnisku w Michalkowie stawiła się cała rodzina Janiny Szulc i ona sama. Wszyscy podekscytowani i przejęci skokiem. Poza samą bohaterką dnia.
- Pamiętam, że przed laty każdy skok był jak bujanie w chmurach i było to uczucie niesamowite – powiedziała przed skokiem.
I chyba myśli tak nie tylko ona jedna. Skoki ze spadochronem to bardzo popularny sposób na upamiętnienie ważnych wydarzeń.
- Skaczą osoby, które mają urodziny, którym urodziły się dzieci. W górze zaręczają się przyszli małżonkowie. W ten sam sposób panowie świętują wieczór kawalerski, a panie panieński – wyjaśnia Olgierd Stankiewicz ze strefy skoków lotniska w Michałkowie.
Byś może dlatego, że nie potrzeba zaświadczeń lekarskich czy szkolenia. Każdy kto czuje się dobrze, nie choruje na serce czy schorzenia neurologiczne może wejść na pokład samolotu i poczuć, co znaczy chwytać wiatr w skrzydła.
- Skaczemy z wysokości 4 tysięcy metrów. Swobodne opadanie trwa między 45 a 55 sekund. Szybowanie to kwestia od 7 do 12 minut – wyjaśnia płk Krzysztof Szopiński, z którym w tandemie skakała Janina Szulc.
Skokowi, oprócz rodziny, przyglądali się przyjaciele i sąsiedzi jubilatki. W tym gronie znalazł się 85-letni Mieczysław Makarewicz, który od lat mieszka obok pani Janiny. W sobotę w Michałkowie zjawił się z bukietem róż.
- Sam samolotem pokonałem kilkaset tysięcy kilometrów. Podróżowałem zawodowo i prywatnie, ale nigdy bym się nie zdecydował na skok ze spadochronem. Jednak po Janinie mogłem się tego spodziewać. To osoba bardzo pozytywnie nastawiona do świata i ciekawa wszystkiego, co nas otacza – powiedział sąsiad w momencie, kiedy na niebie było już widać szybującą Janinę Szulc.
W górze, oprócz niesamowitych widoków, kończąca niebawem 80 lat jarocinianka otrzymała bukiet kwiatów. Już na ziemi zapewnienie, że jeśli zdecyduje się na kolejny skok będzie on prezentem od strefy skoków michałowskiego lotniska.
Pod galerią zdjęć znajdziecie dwa filmy: pierwszy z pokładu samolotu, a drugi... Zresztą, zobaczcie sami!
AW, zdjęcia, wideo autor, Mirosław Wojtania
Napisz komentarz
Komentarze