Oczekiwania przed niedzielnym pojedynkiem były spore. Po trzech kolejnych porażkach kaliszanie liczyli na zwycięstwo i godne zakończenie tego roku. Tym bardziej, że grali przed własną publicznością. W rzeczywistości stało się coś zupełnie odwrotnego. Gospodarze przegrali i to sromotnie. O ile samej porażki nie można było całkowicie wykluczyć, o tyle jej rozmiary – różnicą aż 37 punktów – chluby KKS-owi nie przynoszą. – Nie braliśmy pod uwagę, że możemy przegrać to spotkanie. Może takie podejście nie było właściwe – komentował po zawodach Dariusz Kaczmarek, kierownik sekcji koszykówki w Kaliskim Klubie Sportowym.
Jeszcze pod koniec pierwszej kwarty gospodarze prowadzili 18:15. Nic nie zapowiadało wtedy klęski. Kluczowa dla rozstrzygnięcia okazała się druga odsłona. W jej decydujących fragmentach przyjezdni wypracowali sobie 20-punktową przewagę (28:48), której miejscowi nie byli w stanie odrobić. Z upływem czasu młody zespół z Wrocławia nabierał coraz większej pewności i luzu w swoich poczynaniach. Miał spotkanie pod całkowitą kontrolą, a to wymiernie przełożyło się na wynik. WKK wygrał ostatecznie 101:64. To najwyższa porażka kaliskiej drużyny w tym sezonie. Po raz pierwszy ich przeciwnik rzucił więcej niż 100 oczek.
– Powiem szczerze, że trudno powiedzieć coś wartościowego. Na pewno musimy sobie przeanalizować ten mecz, by sprawdzić, co tak naprawdę zawiodło. Wydawało się, że nasza wiedza o zespole z Wrocławia jest wystarczająca, ale okazało się, że rywal nas zaskoczył kilkoma elementami. W pewnym momencie ten mecz nam „uciekł” i było ciężko cokolwiek zrobić – ocenił Dariusz Kaczmarek.
KKS kończy rok z bilansem 2-10. Do zmagań w grupie D drugiej ligi wróci 6 stycznia.
Michał Sobczak
***
KKS Energa Drogbruk Kalisz – WKK Wrocław 64:101 (18:21, 15:29, 17:24, 14:27)
KKS: Kołodziej 12 (1x3), Mrówczyński 12, Wojciechowski 10 (2x3), Galewski 7 (1x3), Pawlik 4 – Bartkowski 12, Kowalski 5 (1x3), Ostój 2, Koperski, Przybylski.
Napisz komentarz
Komentarze