Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Usuną chemikalia ze Szczypiorna na koszt budżetu państwa?

Od czterech lat leżą w jednym z magazynów w Szczypiornie i budzą niepokój mieszkańców. Firma, która je tu składowała, tak sprytnie wykorzystała kruczki prawne, że mimo nałożonych już kar, nie da się jej zmusić do utylizacji odpadów. Ten ciężar spada na miasto, a to nie chce wydać aż 3 mln złotych na usunięcie nie swoich chemikaliów. Dlatego stara się, by ten obowiązek wzięło na siebie państwo.
Usuną chemikalia ze Szczypiorna na koszt budżetu państwa?

I jest na to szansa, choć droga ku temu jest bardzo trudna. Miasto na podstawie tzw. ustawy szkodowej dwukrotnie składało wnioski do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, by ta wszczęła postępowanie w sprawie usunięcia odpadów. - Aby uznała, że zgromadzone przez firmę odpady stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla środowiska. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska odmówiła wszczęcia postępowania – mówi Ewa Maciaszek, naczelnik Wydziału Środowiska, Rolnictwa i Gospodarki Komunalnej.

Miasto odwołało się zatem do Generalnego  Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie, ten podtrzymał decyzję RDOŚ. W takiej sytuacji miasto złożyło skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, ten przyznał miastu rację. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska jak i Generalny Dyrektor jeszcze raz muszą przeanalizować naszą sprawę. W uzasadnieniu Wojewódzki Sąd Administracyjny sugeruje, że składowane chemikalia mogą stanowić bezpośrednie zagrożenie dla środowiska. Co to oznacza dla miasta? - Zgodnie z ustawą szkodową, gdyby Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wszczęła postępowanie, to ona jako organ administracji specjalnej , prowadziłaby postępowanie również w zakresie usunięcia tych odpadów – wyjaśnia Ewa Maciaszek. A co za tym idzie, pokryłaby koszty tego działania.

Przypomnijmy, cztery lata temu Patryk M., właściciel firmy z Poznania wynajął jeden z magazynów na terenie dawnej Agromy przy ul. Wrocławskiej, w Szczypiornie. Mógł składować tam odpady, ale zgodnie z prawem był zobowiązany do ich odpowiedniej utylizacji. Firma zgromadziła w magazynie różnego rodzaju farby, lakiery, rozpuszczalniki, oleje – łącznie blisko 3 tysiące ton chemikaliów, które jak się później okazało, przechowywane były w niewłaściwy sposób. Gdy magazyn zapełnił się po brzegi niebezpiecznymi substancjami, poznaniak zawiesił działalność i zniknął. Wziął zatem pieniądze za przejęcie odpadów i zobowiązanie się do ich utylizacji, po czym ślad po nim zaginął.

Tymczasem substancje zaczęły zagrażać środowisku i ludziom. Do ich wycieku dochodziło dwukrotnie, w lipcu 2013 roku i w 2014 roku. Interweniować musiała między innymi specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego.

Patryk M. w 2015 roku usłyszał wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu na 6 lat i grzywny w wysokości prawie 12 tysięcy zł. Nadal nie można od niego wyegzekwować, by na swój koszt usunął niebezpieczne składowisko. Zgodnie z tymi przepisami, jeżeli postępowania egzekucyjne wobec właściciela feralnej firmy nie przynoszą rezultatów,  koszt  tak zwanego wykonania zastępczego, ponosi zawsze samorząd. Sytuacja jest jednak wyjątkowa, bo powstała przez wadliwe prawo i dotyczy również innych miast, dlatego władze Kalisza liczą na wsparcie rządu w rozwiązaniu tego problemu.

AG, fot. archiwum


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 19°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama