Kamil Rybikowski jest kaliszaninem. Obecnie mieszka i pracuje w Warszawie. Jest prezesem zarządu Stowarzyszenia Koliber. Od zawsze historia i polska kultura były dla niego ważne. Dlatego bez wahania włączył się do walki o prawdę historyczną.
Wszystko zaczęło się od wyroku polskiego sądu, który zobowiązał niemiecką, publiczną telewizję ZDF do przeprosin Karola Tendery, byłego więźnia Auschwitz. Niemiecka stacja użyła na swojej stronie internetowej sformułowania „polskie obozy zagłady”. 95- letni Tendera złożył do sądu pozew przeciwko niemieckiemu nadawcy. Sąd stwierdził, że publikacja ZDF "naruszyła poczucie przynależności narodowej i godność narodową" Polaka i zobowiązał stację do publikacji przeprosin Tandery. Stacja ZDF opublikowała przeprosiny, ale w bardzo niewidocznym miejscu: na samym dole strony, a ich treść pokazywała się dopiero po kliknięciu w niewielki baner. Sprawa wydawała się zakończona, ale nagle przybrała nieoczekiwany obrót, bo wzięli się za nią… polscy internauci.
Między innymi takie grafiki pojawiły się w internecie
Kilka organizacji, mniej czy bardziej formalnych grup postanowiło działać. Facebooka zalały hasztagi #GermanDeathCamps. Posty z grafiką “Death Camps Were Nazi German” zasypały m.in. fanpage telewizji ZDF i w ogromnym tempie rozprzestrzeniały się dalej. Na działaniach w świecie wirtualnym się nie skończyło. Wolontariusze Fundacji Tradycji Miast i Wsi, użytkownicy serwisu wykop.pl, prowadzący fanpage Lepsza Zmiana i Żelazna logika, wyszli z wirtualnego świata wprost… przed siedzibę niemieckiej ZDF.
Kamil Rybikowski opowiada o akcji w programie "Warto rozmawiać" Jana Pośpieszalskiego w TVP
Kilku metrowy billboard ruszył w trasę. A na nim znane już hasło “Death Camps Were Nazi German” obok kolażu zdjęcia obozu w Auschwitz z zarysem podobizny, którą rozpozna chyba każdy mieszkaniec kuli ziemskiej. Z billboardem po Europie jeździ Dawid Hallmann z Fundacji Tradycji Miast i Wsi. Kamil Rybicki z Polski koordynuje działania informacyjne i promocyjne całej akcji. Naszej redakcji opowiedział o reakcjach Niemców na widok ich billboardu. – Były dwie interwencje policji. Było przeszukiwanie samochodu, była próba legitymowania, jakaś tam sugestia żeby lepiej sobie z miasta odjechać. Jeśli chodzi o jakieś negatywne reakcje przechodniów, to o takich mi nie wiadomo. Treść na billboardzie zwraca uwagę, ludzie się zatrzymują i czytają. Zjawia się dużo polonii, która usłyszała o akcji i przychodzi do nas. – opowiada Kamil.
Billboard mówiący o nazistowskich, niemieckich obozach śmierci przed siedzibą telewizji ZDF
Auto z billboardem dziś odwiedziło Bonn, wieczorem będzie w Brukseli. Jutro będzie w Londynie, a w niedzielę akcja zakończy się w Cambridge. Zdaniem organizatorów największym plusem akcji jest jej rozgłos w mediach. – Piszą o nas dużo polskie media, mocno nas wspiera TVP. Pojawiają się też informacje w zagranicznych mediach. O akcji napisało BBC, popularna gazeta izraelska o tym pisała, pojawiają się informacje agencyjne. – mówi Kamil Rybikowski.
Zagraniczne media o akcji Polaków piszą teraz zdecydowanie dłuższe teksty od lakonicznych przeprosin ZDF dla Karola Tendery.
Błędne i krzywdzące Polskę pojęcie „polskie obozy śmierci” pojawiają się w mediach zagranicznych dość często i od dawna. W ten sposób zagraniczne redakcje określają obozy koncentracyjne, które w czasie II wojny światowej, na terenie Polski, budowali i prowadzili Niemcy. W obozach, m.in. w Oświęcimiu i Treblince, niemieccy naziści zamordowali miliony Żydów, Polaków, Rosjan i Romów. W związku z faktem, że obozy zagłady zlokalizowane były na terenie obecnej Polski, a wówczas okupowanej przez nazistowskie Niemcy, wielu zagranicznych dziennikarzy stosuje skrót myślowy pisząc o „polskich obozach zagłady”. Nie wiadomo ilu z nich robi to z niewiedzy, a ilu świadomie, w konkretnym celu.
M. Spętany, fot. GermanDeathCamps, wideo: YT/ TVP
Napisz komentarz
Komentarze