Był piątek, 24 czerwca 2016 roku, dzień zakończenia roku szkolnego. Około 12-ej 17-letni wówczas Mateusz, uczeń II LO, wracał autobusem PKS z Kalisza do domu w Jankowie Pierwszym w gminie Blizanów. Gdy już miał wysiadać, wydarzyła się rzecz, którą śledczy wyjaśniają do dziś. Chłopak wypadł z pojazdu, uderzając tyłem głowy o kant murowanej wiaty przystanku autobusowego. Mateusz w ciężkim stanie trafił na OIOM. Nadal nie rusza ani nogami ani dłońmi. Ma złamany kręgosłup, a lekarze nie potrafią określić czy Mateusz odzyska sprawność.
Gdyby drzwi były zamknięte…
Tuż po wypadku mediom przekazywano więcej hipotez niż faktów. Mówiono, że chłopak najprawdopodobniej stracił przytomność i dlatego wypadł z autobusu. Rozpatrywano czy kierowca otworzył drzwi za szybko czy może przez upał jechał z otwartymi drzwiami przez cały kurs czy otwierał je co jakiś czas. Policja szukała naocznych świadków zdarzenia. W autobusie w momencie wypadku przebywały jedynie trzy osoby: kierowca, Mateusz i jedna pasażerka. – Kobieta twierdzi, że nic nie widziała, choć siedziała na samym przodzie, tuż przy kierowcy – mówi Małgorzata Herszel, matka chłopaka.
Rodzice Mateusza nie mają wątpliwości co do przebiegu zdarzenia. Mateusz pamięta wypadek i powiedział bliskim, jak do niego doszło. - Mateusz siedział z tyłu autobusu. Kierowca jechał z otwartymi drzwiami. Jeszcze dwie minuty przed wypadkiem rozmawiałam z synem przez telefon. Miałam podjechać na przystanek i go odebrać. Mateusz wstał i zbliżał się do drzwi tuż przy kierowcy. Prawą ręką trzymał się barierki, a w lewej miał świadectwo i portfel. Kierowca, wjeżdżając na zatokę autobusową, skręcił w prawo, odbił w lewo i zahamował. Syn w tym momencie stracił równowagę, ten manewr musiał być na tyle gwałtowny, że Mateusza odwróciło i wypadł, uderzając tyłem głowy o mur przystanku – opowiada nam Małgorzata Herszel.
Kierowca autobusu miał zeznawać, że 18-latek wyskoczył z pojazdu w chwili zbliżania się do zatoki. Rodzice Mateusza w to nie wierzą. – Mateusz jest osobą rozważną. Nigdy nie zachowywał się w ryzykowny sposób. Nigdy nie popisywał się też przed kolegami. Potwierdzają to jego znajomi i nauczyciele – mówi matka chłopaka. W wersję o zasłabnięciu tuż przy drzwiach rodzice również nie wierzą. – Przecież rozmawiałam z nim na chwilę przed wypadkiem. Nie skarżył się na złe samopoczucie. Mówił, że za chwilę będzie. Mateusz uderzył tyłem głowy o kant przystanku. Gdy dotarłam na miejsce, mój syn leżał w kałuży krwi. Jestem pielęgniarką i takiej rany głowy jeszcze nie widziałam. Był półprzytomny – mówi nam Małgorzata Herszel.
Nastolatek natychmiast został zabrany do szpitala. Jego stan był ciężki. Mateusz nie oddychał samodzielnie, miał uraz głowy, sparaliżowane ręce i nogi. Doszło do złamania kręgosłupa. Przez niemal trzy miesiące lekarze walczyli o jego życie na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej kaliskiego szpitala.
Śledczy przeprowadzą eksperyment?
Prokuratura rozpatruje sprawę pod kątem spowodowania wypadku, w którego następstwie doszło do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu człowieka. Zasięgnięto opinii biegłego medycyny sądowej w celu określenia, jak doszło do obrażeń poszkodowanego. Niespodziewanie, 29 grudnia prokuratura umorzyła śledztwo. Tłumaczyła wówczas, że nie było podstaw, by komukolwiek postawić zarzuty. Decyzja o umorzeniu nie była prawomocna. Rodzice Mateusza od razu wystosowali do prokuratury swoje zażalenie na takie postanowienie. - Prokurator umorzył śledztwo chyba po to, by przed końcem roku poprawić statystyki. Po naszym zażaleniu śledczy przyznali, że potrzeba bardziej wnikliwej analizy całego zdarzenia – mówią rodzice Mateusza.
5 lutego wznowiono śledztwo. – Uwzględniono zażalenie rodziców oraz wyniki kontroli postępowania. Decyzja o umorzeniu śledztwa na pewno była przedwczesna. W naszej ocenie w tej sprawie należy się dokładnie przyjrzeć zabezpieczonemu tachografowi oraz rozważyć ewentualne przeprowadzenie eksperymentu, co do możliwości postrzegania przebiegu zdarzenia przez świadka tego zdarzenia – mówi Cecylia Majchrzak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.
Kierowca autobusu PKS został zwolniony niedługo po wypadku. – Dla mnie, ten pan, dopuszczając do takiego zdarzenia, naruszył podstawowe obowiązki pracownicze. Nie ma miejsca w naszej spółce dla kogoś, kto dopuszcza do takiego wypadku – mówi Mariusz Wdowczyk, prezes Kaliskiego Przedsiębiorstwa Transportowego.
Zbiórka na kosztowną rehabilitację
Mateusz obecnie przebywa w klinice rehabilitacyjnej w Bydgoszczy. - Jest ciężko, ale nie poddaję się i systematycznie ćwiczę, by jak najszybciej wrócić do jak najlepszej sprawności i kondycji i mieć zdrowie jak przed wypadkiem. Moje leczenie będzie wymagało bardzo długiej i kosztownej rehabilitacji – czytamy na profilu Mateusza na facebooku.
Witam. Piszę po dłuższej przerwie. Jak wiecie jestem po wypadku komunikacyjnym, który miał miejsce 24.06.2016 w zakończenie roku szkolnego. Nie mogłem wcześniej pisać, ponieważ 3 m-ce byłem na oddziale intensywnej opieki medycznej w Kaliszu, gdzie na początku lekarze walczyli o moje życie. Mój stan zdrowia kilka razy był pod dużym znakiem zapytania. Dopiero po upływie 2,5 m-ca od wypadku można było powiedzieć, że jest w miarę stabilny. Korzystając z okazji chciałbym na ręce Pani Kierownik Bożeny Cieślak złożyć podziękowania dla całego personelu oddziału OIOM w Kaliszu za szczególną opiekę. Podczas mojego pobytu w szpitalu poznałem wielu wartościowych ludzi, którzy wspierali mnie każdego dnia i dodawali sił, wiary i motywacji do dalszej walki o moje zdrowie. W czasie mojej choroby odbyły się festyny, z których dochód został przeznaczony na moje dalsze leczenie i rehabilitację. Pierwszy festyn odbył się 18.09.2016 przy restauracji Kristoff. Z tego tytułu chciałbym podziękować wszystkim pomysłodawcom i organizatorom: Księdzu Tomaszowi Strzeleckiemu, Annie i Krzysztofowi Chenczke, Agnieszce Domagała, mojej kochanej rodzinie, a nade wszystko kochanemu Wujkowi Donatowi za jego serce i zaangażowanie i za to, że był ze mną każdego dnia, Cioci Gosi, kuzynce Ani, wszystkim przyjaciołom, znajomym, mojej Wychowawczyni Pani Joannie Nowak i całej mojej klasie IIIe z II LO w Kaliszu, wszystkim sponsorom indywidualnym i firmom i tym, którzy nawet w drobny sposób przyczynili się do zorganizowania festynu. Podziękowanie kieruję też pod adresem zespołów muzycznych, orkiestr i kabaretów, które zadbały o część artystyczną. Pogoda trochę spłatała figla, ale ludzi dobrej woli nie zabrakło. Podziękowania chcę także przesłać na ręce Dyrektora szkoły w Jankowie Pierwszym Pana Kryspina Wolińskiego i dla całego grona pedagogicznego, a także rodziców, którzy zorganizowali festyn 24.09.2016. Obecnie od 21.09.2016 przebywam w specjalistycznej klinice rehabilitacji w Bydgoszczy. Jestem pod stałą i profesjonalną opieką lekarzy i rehabilitantów. Jest ciężko, ale nie poddaję się i systematycznie ćwiczę, by jak najszybciej wrócić do jak najlepszej sprawności i kondycji i mieć zdrowie jak przed wypadkiem. Moje leczenie będzie wymagało bardzo długiej i kosztownej rehabilitacji. Wszystkim ludziom dobrej woli serdecznie dziękuję za ofiarność i wielkie serce, prosząc o dalsze wsparcie na konto podane poniżej. Nr Konta: PKO Bank Polski SA 95 1020 2212 0000 5902 0374 5379 Z dopiskiem ‘’Darowizna dla Mateusza’’ "Kiedy pomagamy innym, pomagamy sobie, ponieważ wszelkie dobro, które dajemy, zatacza koło i wraca do nas" Flora Edwards Dołączam krótki film z mojej rehabilitacji.
Opublikowany przez Mateusz Herszel na 16 października 2016
18-latek nie rusza nogami, podnosi ręce, ale nie włada dłońmi. – Lekarze nie są w stanie określić czy doszło do przerwania rdzeniu kręgowego. Nikt nie może nam również obiecać czy nasz syn odzyska sprawność i w jakim stopniu – mówi Małgorzata Herszel.
Mateusz ma indywidualny tok nauczania. Zawsze mógł pochwalić się wysoką średnią ocen. Pasjonuje się astronomią i w tym kierunku chciałby się rozwijać. Jeszcze przed wypadkiem planował studia na Politechnice Wrocławskiej. Czy te marzenia uda się Mateuszowi zrealizować? To zależy również od nas. Koszty rehabilitacji i zabiegów, które są szansą na usprawnienie 18-latka,są olbrzymie. Rodzina nie jest w stanie sama ich pokryć. Dlatego liczy się każda złotówka. Mateusz jest podopiecznym Fundacji Orlen – Dar Serca. Ma utworzone tu subkonto dla darowizn. Chłopakowi można przekazać również 1% swojego podatku. Szczegóły znajdziecie na plakacie.
Mateusz i jego bliscy bardzo dziękują wszystkim osobom, które do tej pory w jakikolwiek sposób ich wsparli.
Agnieszka Gierz, fot. archiwum prywatne państwa Herszelów
Napisz komentarz
Komentarze