Akcja zaczęła się dość niewinnie, ale szybko przybrała niespodziewany obrót. 21 lutego o godz. 13.30 pogotowie dla zwierząt otrzymało zgłoszenie, że od tygodnia w rowie melioracyjnym w Plewni mieszka pies w typie Husky.
Na miejscu pracownicy zauważyli wskazane zwierzę, wcześniej jednak postanowili porozmawiać z mieszkańcami. Nagle pies wybiegł na bardzo ruchliwą jezdnię i zaczął zmierzać w ich stronę. - Kiedy my zrobiłyśmy krok w jego kierunku cofał się, ale nadal pozostawał na środku ulicy, po której pędziły zbliżające się w jego stronę tiry. Patrząc na całą sytuację, serca nam zamarły, ale nie było chwili, aby czekać; wsiadłyśmy w auto, włączyłyśmy koguty, wyjechałyśmy na środek i zaczęłyśmy trąbić, dając sygnał nadjeżdżającym samochodom – relacjonują strażniczki zwierząt ze stowarzyszenia Help Animals.
Ukrył się w rurze długiej na kilometr
Wtedy pies schował się do rury w rowie melioracyjnym, w której prawdopodobnie koczował od tygodnia. Help Animals powiadomiło o sprawie gminę, a ta schronisko. Żeby jednak nie tracić czasu strażniczki zwierząt postanowiły zwabić psiaka na jedzenie. - Niestety zwierzę tak bardzo bało się człowieka, że weszło w głąb rury, która jak się później okazało miała aż.... około kilometra długości! Podzielona była na kilka długości poprzez studzienki rewizyjne, a my nie mieliśmy zielonego pojęcia, w którym odcinku kilometrowej rury schowało się totalnie przerażone zwierzę – relacjonują.
Narażając się, sami weszli do rury
Na pomoc wezwano cekowskich ochotników. Tymczasem pies przemieszczał się wewnątrz rury, co chwilę zmieniając swoją pozycję. Podjęto decyzję, aby strażacy zabezpieczyli otwory studzienek, a przy wylocie rury ustawiono klatkę. Sęk w tym, że pies w żaden sposób nie dał się wywabić. - Postanowiliśmy zaryzykować i pracownik schroniska oraz strażak weszli w głąb rury. Niestety, smród stęchlizny i brak tlenu nie pozwoliły wejść głębiej niż do połowy- relacjonuje Help Animals.
Upływały kolejne godziny, na dworze robiło się ciemno i coraz zimniej, a pomysły pomału się kończyły. W końcu zwierzę zbliżyło się na tyle, by oddać strzał ze strzelby ze środkiem usypiającym. - Było bardzo duże ryzyko, że po strzale zwierzę przebiegnie na środek rury i nie będziemy w stanie go wyciągnąć. Zaryzykowaliśmy, strzał był celny, jednak pies zaczął biec w głąb rury - opowiadają animalsi.
Na szczęście środek zadziałał w odpowiednim momencie i pies usnął w studzience, dzięki czemu można go było wyciągnąć. Okazał się piękną, białą, młodziutką i niebieskooką suczką w typie rasy Syberian Husky. Akcja zakończyła się sukcesem po 7 godzinach.
MIK, fot. Help Animals
Napisz komentarz
Komentarze