Kto szukałby w tym spektaklu lokalności, ten się zawiedzie. Kto spodziewałby się atmosfery uwielbianej przez wszystkich filmowej adaptacji powieści Marii Dąbrowskiej, ten również wyjdzie rozczarowany. To jednak oczekiwania nie na miejscu, bo dzieło teatralne rządzi się swoimi prawami, a sprawność adaptacyjna, z jaką Seb Majewski i Tomasz Jękot, przenieśli powieściowe dzieje Niechciców na scenę, jest rzeczywiście godna podziwu, i eksponuje to, co w „Nocach i dniach” ponadczasowe. „My sobie wybraliśmy jako takie sitko, przez które przepuściliśmy tę powieść (wszystkie pięć tomów), postać Barbary, co nie jest jakieś odkrywcze, ale postać, która według nas żyje w swoim świecie podporządkowanym lękom, zarówno osobistym, jak i społecznym – mówił reżyser Seb Majewski. To zatem opowieść o mierzeniu się z codzienną prozą życia, osobistymi marzeniami, zmienną rzeczywistością społeczną, wielką historią. Rzecz o powtarzalności, której nowe pokolenia początkowo nie zauważają, sądząc, że zaprzeczają błędom swoich rodziców.
Twórcy spektaklu mieli świadomość, że podczas realizacji walczą nie tylko z żywiołem narracji na scenie, ale także – a może przede wszystkim - z ikoną popkultury, jaką niewątpliwie jest film Jerzego Antczaka. Z pewnością więcej ludzi obejrzało ekranizację niż przeczytało wielotomową sagę. „Uznaliśmy, że nie chcemy rzucać się na jakąś dekonstrukcję filmową, że nas to nie obchodzi, że chcemy się skupić na tym, co Dąbrowska napisała w powieści, ponieważ dużo rzeczy, które ona tam zawarła, a nie zostały wykorzystane w tej ekranizacji” – opowiadał Tomasz Jękot, dramaturg.
W warstwie wizualnej twórcy w pewnym stopniu poddali się jednak obrazom z filmu i serialu, zwłaszcza scenom wędrówek bohaterów między polami zbóż. Kostiumy są współczesne, ale dookreślają je przywdziewane raz po raz czepce. „Czepce są inspirowane portretami trumiennymi i wiążą się z całą scenografią, która oparta jest na obrazie cmentarza, grobowców, na których te zboża rosną” - wyjaśniała Karolina Mazur, odpowiedzialna za scenografię, kostiumy i światło.
A między zbożami i grobowcami dwoi się i troi szóstka aktorów, spośród których najtrudniejsze bodaj zadanie ma grająca Barbarę Niechcic – Izabella Wierzbicka (brawo!). Spektakl Seby Majewskiego z jednej strony odwołuje się do może nie tak modnego opowiadania powieści na scenie, z drugiej – sięga po modny, mocno zdystansowany (z czasem nużący) sposób aktorskiego grania, zawsze na czasie współczesne wtręty i – rzec można – manieryczne w ostatnim czasie wstawki wokalne prezentowane przed mikrofonem.
R. Kuciński, wideo: Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze