Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Psy zaatakowały i dotkliwie pogryzły kobietę. Opiekun dostał... mandat ZDJĘCIA

Ślady po zębach, kilka szwów, mnóstwo strachu i zaledwie mandat dla opiekuna agresywnych owczarków niemieckich, które zaatakowały Leonardę Machowicz. Mieszkanka Zawodzia została napadnięta przez dwa psy, które wydostały się z posesji przez dziurę w ogrodzeniu. Kobiecie pomocy udzielili sąsiedzi, którzy usłyszeli jej krzyki. Osoba odpowiedzialna za zwierzęta pojawiła się znacznie później, kiedy kaliszanka była już bezpieczna. Rodzina pani Leokadii jest zbulwersowana i uważa, że policja sprawę powinna skierować do sądu. Ta się jednak zastanawia.
Psy zaatakowały i dotkliwie pogryzły kobietę. Opiekun dostał... mandat ZDJĘCIA

Pani Leonarda szła do kościoła. Było przed 18.00, kiedy z jednej z posesji przy ul. Bolesław Pobożnego wybiegły dwa duże psy w typie owczarka niemieckiego. Wilczury wydostały się przez źle zabezpieczone ogrodzenie. – Babcia przed atakami rozwścieczonych psów broniła się torebką, skuliła się przy płocie, a jednocześnie wzywała pomocy. Niestety w tym momencie akurat nikt tamtędy nie przechodził – mówi wnuk 78-latki.

Na pomoc ruszyli sąsiedzi

Według relacji kobiety atak zwierząt trwał kilka minut. Kaliszanka została pogryziona w nogi.  Jej krzyk usłyszały osoby mieszkające w sąsiedztwie posesji, z której owczarki wybiegły.  To one uratowały starszą panią. – Dopiero kiedy babcia była już bezpieczna pojawił się właściciel psów i jednym gwizdnięciem odwołał atakujące zwierzęta, które karnie wróciły na źle ogrodzoną posesję – dodaje mężczyzna. - Właściciel psów zniknął z nimi na swojej posesji, nie udzielając kobiecie żadnej pomocy – mówi zdenerwowany.

Skończyło się na mandacie

Świadkowie zdarzenia wezwali pogotowie. Rany po spotkaniu z psami były tak poważne, że kobieta trafiła do szpitala. Tam założono jej szwy. Wezwana została także policja. – Mężczyzna dostał 250 złotych mandatu. Twierdził, że właścicielem psów jest jego wnuk – potwierdza mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. – Ponieważ pan nie jest właścicielem zwierząt, nie miał dokumentów potwierdzających szczepień, ale zapewniał, że psy były im poddane.

Pani Leonarda została dotkliwie pogryziona

Obiecał, że dokumenty dostarczy. - I na tym skończyła się interwencja – relacjonuje zbulwersowany wnuk pogryzionej kobiety. – Mężczyzna tłumaczył, że nie jest właścicielem psów, należą one do jego wnuka, którego akurat nie ma,  ale te wycofały się na jedno jego gwizdnięcie. Słuchały go, czyli doskonale go znały. Brak świadectwa szczepień powinien sprawić, że czworonogi od razu powinny zostać poddane piętnastodniowej kwarantannie i obserwacji, w celu ustalenia, czy nie są nosicielami wścieklizny?

Na co czeka policja?

Rodzina poszkodowanej uważa, że w takich okolicznościach policja powinna wszcząć czynności w kierunku spowodowania zagrożenia życia kobiety. Tym bardziej, że przy posesji, z której wybiegły psy, od kilku tygodni budowane jest nowe ogrodzenie, a jego zabezpieczenie jest bardzo słabe i jak mówią osoby, które udzieliły pomocy 78-latce, kiedy przechodzi się obok niego psy są bardzo agresywne, szczekają i biegają wzdłuż siatki, budząc lęk, że w każdej chwili sforsują płot. Tak stało się wczoraj. – Nie mieliśmy wcześniej zgłoszeń w tej sprawie – zastrzega mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz. – Zdarza się, że czasami sprawa od razu kierowana jest do sądu, ale jeśli nie ma ku temu przesłanek wystarczy mandat. Tak uznali policjanci w tym przypadku.

Tak wygląda "zabezpieczenie", przez które już raz wydostały się psy

Bliscy pani Leonardy zastanawiają się jak to możliwe? Funkcjonariusze byli na miejscu i mieli okazję zobaczyć, jak wygląda ogrodzenie; na wysłanych do naszej redakcji zdjęciach widać, że to podparta kołkami siatka, która dla tak dużych zwierząt nie jest żadną przeszkodą. - Co by się stało, gdyby akurat tamtędy przechodziło dziecko, które na pewno nie byłoby w stanie się obronić przed atakiem? Policjanci stwierdzili, że akurat tak się nie stało i nic więcej nie mogą w tej sprawie zrobić. Czyli trzeba czekać jak dojdzie do większej tragedii? – pytają krewni kobiety.

Nie mają szczepień

Tymczasem starszą panią czeka seria bolesnych zastrzyków. Mężczyzna zarzekał się, że psy są szczepione, ale ponieważ formalnym właścicielem jest jego nieobecny w domu wnuk, to on nie ma książeczki szczepień. Obiecał, że te doniesie. W piątek okazało się, że psy, mimo zapewnień, są nieszczepione. – Psy zostały poddane obserwacji – mówi rzecznik prasowa policji.

Teraz przed 78-latką dni bólu spowodowane gojąca się raną i strachu w oczekiwaniu na wyniki od weterynarza. Jak dodaje Anna Jaworska-Wojnicz, niewykluczone, że jednak sprawa zostanie skierowana do sądu. I to przez policję. Wiele zależy od wyników badań weterynaryjnych. Pozostaje jednak pytanie: czy przez ten czas agresywne psy nie zaatakują ponownie?   

Pies to obowiązek

Psy to najlepsi przyjaciele człowieka. Tak brzmi popularne powiedzenie. Jednak tacy przyjaciele to też obowiązek – sprzątania po nich, szczepienia i dbania, by nie były zagrożeniem dla innych.  W przypadku zdarzenia z Zawodzia zabrakło tych najważniejszych. Także - jak dodaje poszkodowana i świadkowie - ze strony policjantów, którzy nie zauważyli, że poszkodowaną jest pani Leokadia.  

AW, zdjęcia: arch.. pryw. rodziny


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 19°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama