W Kaliszu funkcjonują od 2013 roku. W Strefie Płatnego Parkowania jest ich 65. Zdarza się, jak twierdzi czytelnik portalu, że działają wadliwie. Taka sytuacja przydarzyła mu się kilka dni temu na ul. Pułaskiego. – Spieszyłem się, wybrałem więc minimalny czas postoju – do 15 minut. Opłata wynosi 50 groszy. Wrzuciłem monetę i nic, chociaż parkomat wydawał się być sprawny. Wrzuciłem po raz kolejny, dalej nic, jakby parkomat jej nie widział – opisuje incydent Adrian. - Wziąłem więc inną monetę i to samo. Zacząłem wrzucać po 10 i 20 groszy, później złotówkę. Dalej zero reakcji. Po kilku minutach zdenerwowany zrezygnowałem. Nie miałem też czasu szukać kolejnego parkomatu. Na szczęście nie przyłapano mnie bez biletu, ale na pewno składałbym reklamację – dodaje kierowca.
Trzeba płacić, takie prawo
Według kierownika Biura Obsługi Strefy Płatnego Parkowania kierowca musi opłacić postój. Jeśli nie w tym urządzeniu, to w innym. Tak stanowi prawo miejscowe. – W przeszłości w Poznaniu była sytuacja, że parkomaty często się psuły i firma nie nadążała z ich naprawą – mówi Magdalena Urbańska. - Wówczas kierowcy dzwonili do biura strefy, informowali o awarii, podawali numer rejestracyjny pojazdu i miejsce postoju i nie byli karani. W Kaliszu nie ma takiej możliwości, choć zdarza się, że kierowcy próbują z niej skorzystać.
W takiej sytuacji, zgodnie z regulaminem, muszą poszukać innego urządzenia. – Parkomaty są rozmieszczone w naszym mieście co 50 metrów, w zasięgu wzroku. To naprawdę nie stanowi problemu – dodaje kierownik Biura.
Kłopoty z obsługą
Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji w Kaliszu, który dzierżawi parkomaty od poznańskiej firmy przyznaje, że problemem mogą być monety wybite w 2016 i 2017 roku. – Nieco różnią się od tych wcześniejszych i nie są do końca kompatybilne z naszymi parkomatami. Na bieżąco jednak staramy się dostosowywać czujniki – mówi Magdalena Urbańska. Ten problem, jak podkreśla, jest jednak marginalny. Podobnie jak awarie urządzeń. - Parkomaty są naszpikowane elektroniką i wszystkie transakcje oraz ewentualne awarie są odnotowywana w systemie. Proces ten trwa od 2-3 sekund i nie utrudnia zakupu, natomiast awarie są sporadyczne i na bieżąco usuwane przez firmę serwisującą – zapewnia szefowa biura strefy parkowania.
Gros reklamacji i pretensji ze strony użytkowników to „czynnik ludzki”, a nie techniczny – kontynuuje Magdalena Urbańska. Czasem jest to zamierzone działanie, niekiedy efekt niewiedzy lub roztargnienia. – Zdarza się, że aby uniknąć opłaty za postój kierowcy zgłaszają awarie, które nie mają miejsca. Szybko jednak jesteśmy w stanie zweryfikować to w systemie, poza tym nasi kontrolerzy posiadają żetony kontrolne – mówi. Nierzadkie są też przypadki prób „oszukiwania” parkomatu za pomocą żetonów, fałszywych lub uszkodzonych monet. Część osób zwyczajnie jednak nie radzi sobie z obsługą. - Nie czytają instrukcji i na przykład wrzucają 2 złote, po czym nie czekając, aż parkomat przyjmie monetę i wyświetli tę informację na ekranie, od razu wrzucają kolejne 2 złote. Wówczas obie monety wpadają w jeden kanał i urządzenie wydrukuje bilet o wartości 2 zł zamiast 4 – wyjaśnia Magdalena Urbańska. - Zdarza się również, że kierowcy usiłują zapłacić banknotem. Zwijają go w rulon i wpychają do otworu na monety. Później, gdy już wydobędziemy banknot, zgłaszają się do nas po odbiór pieniędzy. Zwykle jest to 10 zł – dodaje kierownik biura strefy.
Na parkomatach kaliszanie wyładowują też swoją frustrację. – Celowo blokują otwór wlotu monet np. przez kartkę, bilet, spinacz itp. Mieliśmy również przypadki oblania parkomatu olejem, a przy ul. Piekarskiej fekaliami – mówi Magdalena Urbańska.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze