Kaliskie podziemia, choć ukryte i być może istniejące jedynie w podaniach, z pewnością istnieją w sercach kaliszan. Pokazał to odzew, który otrzymaliśmy od Państwa po naszych poprzednich materiałach. Tym razem zbadaliśmy trop, który wskazała nam Halina Marcinkowska. Udostępniła nam niezwykłe nagranie kobiety, która obecnie mieszka w Izraelu, ale swoje dzieciństwo i młodość spędziła w Kaliszu. - W ubiegłym roku, kiedy nagrywałam Esterę, jej powojenne i wojenne wspomnienia, nagrałam także krótki trzyminutowy materiał dotyczący wejścia do podziemi. Ona mieszkała na rogu rynku i ul. Piekarskiej i tam jako mała dziewczynka wraz z koleżankami wchodziły do tych podziemi – mówi Halina Marcinkowska.
Estera Kave tak wspomina swoje wyprawy z dzieciństwa: - Miałam z trzynaście lat, kiedyśmy się przeprowadzili na Piekarską i tam były te lochy. Nas zawsze straszyli: nie wchodźcie tam! I ja pamiętam, że była taka okrągła kopuła, ale zamknęli ją deskami. Można było jednak tam wejść. Więc wkradaliśmy się jakoś między deskami i widzieliśmy, że są lochy. Wchodziliśmy i wracaliśmy – relacjonuje Estera Kave (na zdj.).
Piekarska 2 - to ta kamienica według Estery Kave kryje wejście do legendarnych podziemi. Mieszkańcy, choć sami nigdy go nie widzieli wejścia, to słyszeli na jego temat różne historie. – Gdy byłam małą dziewczynką tata mi opowiadał, że z piwnic można było się dostać lochami do ratusza i kościoła św. Józefa. Ale gdzie było wejście to sam nie wiedział, po prostu słyszał od kogoś - opowiada pani Maria.
Istnienie w tym miejscu wejścia do podziemi wydaje się tym bardziej prawdopodobne, że adres Piekarska 2 jest znany wśród historyków. W samej kamienicy nie kryje się nic niezwykłego. Jak całe Śródmieście powstała po 1914 roku. Jej wyjątkowość zaczyna się za tymi drzwiami. Drzwiami do piwnic, które pamiętają jeszcze stojącą tu niegdyś bursę studencką.
To także tutaj w 1909 r. odkryto pomieszczenie z czterema wrotami. Po otwarciu jednych drzwi znaleziono kilka starych trumien. Robotnicy wyciągnęli stamtąd szablę, którą do II wojny światowej rzekomo nosił dowódca Straży Grobu Pańskiego przy kościele św. Mikołaja. Żeby jednak stanowiła część podziemi musiałaby pochodzić z okresu średniowiecza. Temu niestety zaprzeczają mury piwnicy. - Najstarsza część to ściana nośna, prawdopodobnie zbudowana z kamieni eratycznych łączonych z zaprawą wapienną – tłumaczy Sławomir Miłek, historyk, który wraz z nami oglądał piwnicę przy Piekarskiej. - Ciężko jest określić wiek, ponieważ nie zastosowano tutaj żadnych cegieł, nie mamy też grubości złapanej, więc to jest dość trudna, karkołomna sytuacja. Wydaje się, że ta najstarsza część tej ściany może być jeszcze z XVI-XVII wieku, prawdopodobnie nie jest średniowieczna - uważa.
Reszta piwnicy pochodzi prawdopodobnie z XIX wieku. Jest więc prawie pewne, że ta i inne piwnice nie mają nic wspólnego z legendarnymi lochami. Według Leszka Ziąbki mamy tu do czynienia jedynie z ciągiem komunikacyjnym między piwnicami. - Jak on daleko prowadził, dokąd prowadził, czy rzeczywiście jest możliwość, że taki ciąg jest między wszystkimi piwnicami na terenie rynku i dalej - dopiero można by stwierdzić przy jakichkolwiek tutaj pracach architektonicznych czy archeologicznych – mówi. Takiego samego zdania jest dyrektor Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej i autor artykułów na temat kaliskich podziemi Jerzy Aleksander Splitt. Według niego pojęcie ,,lochy’’ jest bardzo szerokie i często dochodzi do nieporozumień. - W miastach średniowiecznych przejścia podziemne były budowane, niemniej jednak Kalisz takich lochów nigdy nie posiadał. Te podziemne fragmenty przejść, które osoby, zwłaszcza w okresie międzywojennym, w trakcie odbudowy miasta widziały, do których wchodziły i przemieszczały się to oczywiście nie były typowe lochy, które z pewnością chcielibyśmy mieć, bo stanowiłyby ważną atrakcję Kalisza. To były po prostu połączone ze sobą piwnice – uważa Jerzy Aleksander Splitt (na zdj.).
Skąd więc przekonanie osób, które tymi piwnicami się przemieszczały, że miały do czynienia właśnie z lochami? Według Leszka Ziąbki odpowiada za to upływający czas i… młodzieńczy wiek. - Wszystkie te opowieści dotyczące lochów to głównie wspomnienia osób starszych, które tutaj były w wieku dziecięcym. Trzeba na to patrzeć trochę inaczej. Jak człowiek jest młody to wszystko wydaje się olbrzymie. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę – podkreśla Ziąbka.
Pod uwagę trzeba wziąć jednak także historię ojców gwardian, która jednoznacznie mówi o tym, że podziemia prowadzące z kościoła ojców Franciszkanów do ratusza czy innych świątyń istniały. Nie mają one jednak nic wspólnego z piwnicami kamienic wokół ratusza. Żeby odnaleźć te prawdziwe, średniowieczne lochy trzeba by przeprowadzić prace archeologiczne, zaczynając oczywiście od kościoła przy ul. Sukienniczej, w którym w trakcie dotychczasowych prac odkryto sklepienia i łuki będące najprawdopodobniej fragmentami podziemi. - Kompletnych badań nikt nie prowadził, trzeba by przekopać cały ten teren, a to z pewnością naruszyłoby statykę franciszkańskiej, zabytkowej świątyni i klasztoru. W związku z tym takich działań nie podejmiemy i będziemy musieli nadal żyć w niepewności, czy w Kaliszu lochy były, czy lochów nie było – mówi Jerzy Aleksander Splitt. I w ten sposób zdaje się kończyć nasze poszukiwania. Ale czy na pewno…?
Katarzyna Krzywda, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze