„Krzesło. Wielu ludzi odwiedziło nasz dom. Na tym krześle siedział Diego Rivera, Siqueiros, Brecht, Helena Weigel” – od tej maleńkiej odręcznej notatki Tadeusza Kulisiewicza, która w oryginale ma 10 na 2 centymetry i można ją przeoczyć, zaczęła się historia tej wystawy. Uzmysławia ona m.in. bogactwo kontaktów słynnego rysownika i grafika z meksykańskim środowiskiem artystów i intelektualistów. Tadeusz Kulisiewicz był w Meksyku dwa razy, w 1957 i 1959 roku, ale znani meksykańscy artyści już wcześniej co najmniej raz odwiedzili jego warszawską pracownię, czego dowodem jest wspomniana notatka. Być może doszło do spotkania także podczas słynnej „Wystawy sztuki meksykańskiej” pokazywanej w stołecznej Zachęcie w roku 1955.
Te podróże miały niewątpliwie charakter oficjalny, ale – z woli słynnego rysownika rodem z Kalisza – stały się także źródłem inspiracji. Zdaniem Anny Tabaki, kurator wystawy, to była być może nawet największa fascynacja w życiu artysty, który wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że Meksyk wywarł na nim ogromne wrażenie, że mógłby zostać góralem meksykańskim. Meksykańskie inspiracje w pracach Kulisiewicza widoczne są gołym okiem „Po pierwsze kolor, który bardzo wyraźnie wchodzi do prac. Mamy tylko kilka prac kolorowych, ale są one przepiękne. Po drugie forma, bo widać, że Kulisiewicz zaczyna szukać geometryzacji i na pewno wynika ona z obserwacji sztuki prekolumbijskiej, moim zdaniem”.
Sztuka prekolumbijska była zresztą ogromnie ważnym źródłem inspiracji również dla meksykańskich muralistów. Na wystawie możemy zobaczyć kilka cennych rzeźb z tamtego okresu należących do Tadeusza Kulisiewicza. „Pokazujemy znakomitą kolekcję terakotowych figurek prekolumbijskich” – dodała Anna Tabaka. „Mówimy figurki, bo to są niewielkie rzeźby, które Tadeusz Kulisiewicz przywiózł ze swoje meksykańskiej podróży, zarówno pierwszej, jak i drugiej. Wiemy także, że cztery z tych figurek przekazał w darze Kulisiewiczowi właśnie Diego Rivera”.
Na wystawie „Kulisiewicz i Rivera” oglądamy ponadto przykłady meksykańskiej sztuki ludowej, nie tylko rysunki patrona galerii i artystyczne notatniki z podróży, fotografie i korespondencję, ale także artykuły z zagranicznych gazet, które pokazują, jak fetowano i ceniono Tadeusza Kulisiewicza w Meksyku.
R. Kuciński, zdj. autor
Napisz komentarz
Komentarze