Ksiądz był administratorem parafii w Lutyni. Uczył też religii w okolicznych szkołach, m.in. w placówce w Koźmińcu. W listopadzie ubiegłego roku do dyrektora podstawówki zgłosili się rodzice trzech 13-latków, którzy podejrzewali, że ich dzieci były wykorzystywane seksualnie przez katechetę. Ten został zwolniony ze szkoły i zawieszony w czynnościach duszpasterskich do czasu wyjaśnienia sprawy, którą zajęła prokuratura. Kilka miesięcy śledztwa oraz przesłuchania głównych poszkodowanych dały łagodniejszy obraz sytuacji, do której doszło na początku roku szkolnego. – Nawet ewentualny pokrzywdzony zachowania księdza nie odbiera tak, jakby chciały osoby, które oskarżyły katechetę o molestowanie. Można przyznać, że młodzieńcy mieli świadomość, że zachowanie duchownego, który klepał uczniów w plecy czy pośladek albo popychał, wykracza poza normy, jednak daleko by przyjąć, że doszło do molestowania – stwierdza Paweł Szymanowski, prokurator okręgowy w Ostrowie Wielkopolskim. - Ja uważam, że na pewno doszło do naruszenia nietykalności młodzieży i postępowanie tego katechety jest dziwne, ale to wynika również z tego, że ten ksiądz zawsze miał problemy, bo skargi na niego były zawsze.
Między innymi w czasie, kiedy był wikarym w Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.
Prokuratura nadal prowadzi postępowanie w sprawie a nie przeciwko. Planowane są dalsze przesłuchania świadków, w tym uczniów szkoły w Koźmińcu. 47-letni ksiądz od początku uważał, że został niesłusznie oskarżony, a zwolnienie go ze szkoły i odwołanie z parafii było zbyt pochopne.
AW, zdjęcie autor, pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze