Tadeusz Perski (na zdj.) mieszka kilometr od lasu winiarskiego. Na grzybobranie wybrał się o godz. 8.00, a godzinę później w koszyku znalazło się kilkanaście grzybów. Tyle wystarczy na obiad; o zbieraniu zapasów na zimę w kaliskim lesie można już tylko pomarzyć. - To jest tak blisko miasta, że trudno wymagać, żeby tutaj grzybów było dużo, bo jest dużo chodzących po lesie. Żeby zebrać więcej pojadę do lasu w Zbiersku, albo do Orlej Góry – zdradza.
Pan Tadeusz grzyby znajduje nawet w Winiarach. Nie jest ich dużo, ale na obiad zawsze uzbiera.
Doświadczeni grzybiarze wiedzą, że grzybów należy szukać pod drzewami lub w zaroślach, chociaż i tak najbardziej liczy się łut szczęścia. Natomiast nie możemy na nim polegać przy selekcji grzybów. Jeżeli na grzybach się nie znamy powinny nas interesować jedynie tzw. odmiany rurkowe. - Wśród grzybów rurkowych nie ma tych typowo trujących. Natomiast grzyby blaszkowe są już bardziej niebezpieczne, a wśród nich muchomor sromotnikowy, który jest grzybem śmiertelnym – przypomina Barbara Gogolewska, zastępca dyrektora kaliskiego Sanepidu.
Swoimi zbiorami pochwaliła się naszej redakcji czytelniczka portalu Agnieszka, mieszkanka Zbierska.
Podgrzybki i maślaki to grzyby, które najczęściej trafiają do naszych koszyków, ale czasami i co do nich mamy wątpliwości. - Sprawdzam, ogonek odrywam, dotykam językiem i jeśli nie szczypie to oznacza, że grzyb jest dobry – mówi nam jeden z napotkanych dzisiaj grzybiarzy. Takich metod, znanych z dziada, pradziada, nie poleca jednak Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Kaliszu. Osoby, które mają wątpliwości, czy zebrały jadalne grzyby mogą sprawdzić swoje zbiory codziennie od godziny 10.00 do 15.00 w siedzibie Sanepidu przy ulicy Kościuszki 6.
Od kilku dni lasy są pełne grzybów i grzybiarzy.
Ewelina Samulak, fot. autor, czytelniczka portalu Agnieszka
Napisz komentarz
Komentarze