Zbigniew Maj spotkał się dziś o 15.00 z dziennikarzami w Poznaniu. Mówił, że wczoraj we własnym domu został potraktowany przez agentów CBA jak przestępca - Zostałem skuty, rzucony na podłogę (…) w mojej ocenie to jest przekroczenie uprawnień. Uważam, że wczorajsze zajścia od początku do końca, nie chcę powiedzieć, że zostały ukartowane, ale były na sto procent przygotowane. Oprócz wejścia do mojej posesji, nastąpiło wejście do mojego drugiego domu. W czynnościach uczestniczył 80 – letni teść, który, pomijam kwestię prawną, nie jest to osoba, którą upoważniłem do prowadzenia czynności w moim mieszkaniu. (…) Sprawa wczorajsza, która wydarzyła się u mnie w domu niestety kojarzy mi się z Barbarą Blidą. Na pytanie do agentów CBA, co spowodowało, że zostałem potraktowany, nie chcę powiedzieć jak gangster, że jak naprawdę groźny bandyta, usłyszałem, że posiadam broń palną. Tak posiadam broń myśliwską, broń krótką, ale ci sami agenci powiedzieli, że wiedzą, że ta broń jest 30 km od mojego miejsca zamieszkania – mówił Maj.
Rozmawiał tylko z dziennikarzami
Maj zaprzecza, jakoby miał wyjawiać tajemnice śledztwa osobom niepowołanym. Udzielał informacji mediom i to tylko w ramach prawa. - Nie naraziłem interesu publicznego ani interesu śledztwa, a dbałem tylko o wizerunek mojej instytucji, którą wtedy kierowałem, a był on bardzo nadszarpnięty – wyjaśniał Maj.
Były komendant twierdzi, że swoimi wyjaśnieniami przekonał prokuraturę, bo nałożono na niego stosunkowo łagodne środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 3 tys. zł i zakaz opuszczania kraju.
Inspiracja wyszła z Kalisza?
Maj prosił też, by odpowiednie służby sprawdziły, skąd CBA miało wiedzę operacyjną nt. jego domniemanych przestępstw, kto był informatorem i z jakich powodów działał. - Tu prośba do ministra sprawiedliwości: jeśli ja zostałem tak sprawdzony, przez tylu prokuratorów, to może pójść w drugą stronę i również odtajnić teczki personalne źródeł i wykonać wiele innych czynności w kierunku poznania, skąd funkcjonariusze brali wiedzę na mój temat, skąd te informacje operacyjne płynęły i co się stało. Nawiązuję tutaj do Kalisza, bo ci oficerowie już nie pracują w CBA, oni dzisiaj są szefami spółek, powiem więcej, sprawa dotyczy poniekąd władz miasta Kalisza - mówi Maj.
Kto zyskał, kto stracił na działaniach CBA?
Kogo Zbigniew Maj ma na myśli? Być może chodzi o Mariusza Wdowczyka. To jedyny dobrze znany kaliskiej opinii publicznej były agent CBA. Po wygranych wyborach samorządowych przez Grzegorza Sapińskiego w Kaliszu, Wdowczyk niespodziewanie został prezesem spółki przewozowej KPT. W zeszłym roku otrzymał jeszcze lepszą posadę: prezesa jednej ze spółek Energa. Wdowczyk pracował w łódzkiej delegaturze CBA.
W środku Mariusz Wdowczyk, były agent CBA obok prezydenta Kalisza, Grzegorza Sapińskiego
Dyrektor tej placówki usłyszał zarzuty wczoraj razem z Majem. Do łódzkiego CBA informacje o rzekomych nieprawidłowościach w kaliskim samorządzie przekazywał w poprzedniej kadencji Grzegorz Sapiński. Medialne doniesienia o działaniach CBA wobec poprzednich władz Kalisza przyczyniły się do przegrania przez nich wyborów.
Maj zapowiedział dziś, że będzie składał zażalenie na jego zatrzymanie i dalej będzie się ubiegał o fotel prezydenta Kalisza.
MS, fot. AW, archiwum
Napisz komentarz
Komentarze