Według oskarżenia Szymon J. w lipcu ubiegłego roku porzucił psa w lesie w Wielowsi w gminie Sieroszewice (pow. ostrowski). Suczka kilka dni spędziła przywiązana smyczą do drzewa. Bez szans na uwolnienie się. – Zostawił pan psa, związując tylne łapy taśmą klejącą, uniemożliwiając poruszanie się i uwolnienie, pozbawiając go tym samym dostępu do pokarmu i wody – czytała zarzuty sędzia Małgorzata Malkowska.
27-latek już w trakcie śledztwa odmówił składania zeznań i nie przyznawał się do winy. W sądzie złożył oświadczenie. - Nigdy w życiu nie skrzywdziłem żadnego zwierzęcia, dlatego kategorycznie nie przyznaję się do zarzucanego mi czynu – mówił Szymon J. - Z akt sprawy wiem, że na taśmie, którą pies miał obwiązane nogi są moje odciski palców. Dostęp do niej miał każdy – dodał 27-latek.
Suczka przeżyła tylko dzięki temu, że jej skomlenie usłyszał spacerujący po lesie mężczyzna. Szczekanie psa słyszał zresztą już dwa dni przed jego znalezieniem, jednak wtedy nie było ono niepokojące. Z każdym dniem zawodzenie było jednak coraz bardziej przerażające. - Jak zajechaliśmy do lasu to była przywiązana przy drzewie, skomlała, domagała się, by ją uwolnić. Była poirytowana, zagubiona. Jej zachowanie wskazywało, że potrzebuje pomocy – przypomina Agnieszka Nowicka, kierownik schroniska dla zwierząt w Wysocku, do którego Biga trafiła.
I w którym nadal przebywa, czekając na nowy, lepszy niż poprzednio dom. Suczka szybko doszła do siebie. Jest bardzo żywotna. Nie widomo jednak, na ile zatarła w pamięci to, co wydarzyło się przed rokiem. Tym bardziej, że Szymon J. wziął ją ze schroniska w Ostrzeszowie zaledwie na dwa miesiące przed bestialskim porzuceniem w lesie. Między innymi dzięki temu udało się ustalić właściciela suczki. Zdjęcie znalezionego w lesie psa ostrowskie schronisko wrzuciło na Facebooka. Tam zobaczył je kierownik przytuliska w Ostrzeszowie i poinformował policję o tym, kto psiaka adoptował.
27-latkowi grozi kara do 3 lat więzienia.
AW, zdjęcie BZ, arch.
Napisz komentarz
Komentarze