Centralny Rejestr Aktów Stanu Cywilnego ma zastąpić rozproszone, a przez to „zamknięte” lokalne bazy danych. Początki będą jednak bardzo trudne zarówno dla urzędników, jak i interesantów. – W Kaliszu mamy teraz wprowadzonych 260 tysięcy aktów stanu cywilnego. Ta baza powstała przez 20 lat – mówi Ewa Korach, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Kaliszu. - Dokładnie 1 stycznia przyszłego roku przestanie ona istnieć. W jej miejsce pojawi się rejestr centralny, który będzie zupełnie pusty. A to oznacza, że całą dotychczasową pracę trzeba będzie wykonać od nowa.
Na początku wpisywanie danych odbywać się będzie w czasie rzeczywistym, w obecności interesanta. To znacznie wydłuży czas załatwienia sprawy. – Przykładowo przyszli państwo młodzi, jeśli pochodzą z innych miast, aktualnie sami muszą dostarczyć nam akty urodzenia – on np. z Poznania, a ona z Łodzi. Wtedy dokument potrzebny do ślubu załatwią u nas w 20 minut – mówi Ewa Korach. - Od nowego roku to naszym obowiązkiem będzie wyszukanie ich aktów urodzenia w centralnym rejestrze, ale najpierw trzeba będzie te akty wprowadzić. Będziemy więc dzwonić i do Łodzi, i do Poznania i prosić o wprowadzenie aktów do systemu, co urzędnicy muszą wykonać w danym momencie, a każdy taki akt musi podpisać kierownik lub zastępca USC. A w danym momencie urzędnik może mieć 40 podobnych interesantów. Wszyscy będziemy więc czekać na swoją kolej – wyjaśnia.
- 2 stycznia przyszłego roku wszystkie USC w Polsce staną – prognozuje Ewa Korach, kierownik USC w Kaliszu.
Urzędnicy już rozpoczęli odpowiednie szkolenia, ale utrudnia je fakt, że wprowadzająca nowe zasady Ustawa prawo o aktach stanu cywilnego wciąż nie jest podpisana, a pracownicy USC uczą się na projekcie. – Według mnie będzie potrzeba wielu lat, zanim ten rejestr zacznie funkcjonować jak należy. A 2 stycznia przyszłego roku wszystkie USC w Polsce staną – prognozuje Ewa Korach.
MIK, fot. arch., int.
Napisz komentarz
Komentarze