Stefan Szolc – Rogoziński całe życie poświęcił podróżom. Ciekawość świata nie pozwalała usiedzieć mu w jednym miejscu. Niespokojna dusza i marzenia pchały go w najróżniejsze miejsca. Najbardziej ukochał Kamerun, do którego wybrzeża, statkiem „Łucja Małgorzata” z wizerunkiem Syrenki, dotarł w 1882 roku. Tam kupił nawet wyspę Mondoleh, a na lądzie założył polską kolonię, którą w 1884 roku przejęli Niemcy. Bywając w Europie i kraju, propagował podróże i wiedzę o Afryce. Przyjęto go nawet do Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Mimo uwielbienia egzotyki i nieznanego jego ostatnią wyprawą stała się ta do Paryża.
Stefan Szolc - Rogoziński ostatnią podróż odbył do Paryża
Do stolicy Francji pojechał w 1893 roku, by zebrać fundusze na kolejną, daleką i kosztowną podróż. Tam zginął tragicznie pod kołami paryskiego omnibusa.
Maciej Klósak o planach wyprawy śladami kaliskiego podróznika opowiadał na spotkaniu w Bibliotece Publicznej im. Adama Asnyka
- W wieku zaledwie 35 lat. Został pochowany na jednym z paryskich cmentarzy – mówi Maciej Klósak, historyk, który odwiedził odnalezione po 120 latach miejsce spoczynku słynnego podróżnika rodem z Kalisza.
Grób Stefana Szolc - Rogozińskiego udało się odkryć dzięki przewertowaniu stosu dokumentów
Zdecydowanie jest to miejsce. Po grobie odkrywcy Kamerunu nie ma śladu. Została tylko przestrzeń między innymi mogiłami. Poszukiwania kwatery Stefana Szolc – Rogozińskiego trwały długo. Dokonał tego w 2013 roku profesor Michał Jarnecki. Dzięki pomocy i przy wsparciu Barbary Kłosowicz – Krzywickiej, Polki mieszkającej na stałe w Paryżu, wykładowca Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Kaliszu przewertował tony akt i dokumentów, by 120 lat po śmierci jednego z najsłynniejszych kaliszan znaleźć jego zapomniany grób.
Puste miejsce między starymi mogiłami na paryskim cmentarzu - tyle zostało po grobie odkrywcy Kamerunu
- Natomiast mnie jako pierwszemu "kaliszaninowi z Ostrowa Wielkopolskiego" udało się ten grób odwiedzić w marcu tego roku – dodaje Klósak, którego refleksje po wizycie w Paryżu są smutne. – To puste miejsce. Po śmierci podróżnika grobem opiekowała się jego przyjaciółka. Kiedy jej brakło nikt o mogiłę nie dbał. Brak na miejscu spoczynku Rogozińskiego choćby najmniejszej tabliczki czy kamienia powinien wzbudzić refleksję.
O tym, że to ostatnie miejsce, do którego dotarł odkrywca Kamerunu świadczą jedynie dokumenty. Dlatego Maciej Klósak podjął starania o ekshumację zwłok Stefana Szolc – Rogozińskiego, przeniesienie ich do Kalisza i pochowanie w rodzinnym grobie na Cmentarzu Ewangelickim przy Rogatce.
- We Francji prowadzę rozmowy na temat przeniesienia szczątków Stefana Rogozińskiego do Polski. W Paryżu byłem na początku wakacji. Badany jest stan prawny grobu, w czym pomaga Barbara Kłosowicz – Krzywicka. Jednak przed nami długa droga. Wszystko musi zostać przeprowadzone zgodnie z prawem. Wiemy, że nie ma potomków Szolc – Rogozińskiego, ale procedurę ich poszukiwania trzeba przeprowadzić. Później musi być zawarte porozumienie między cmentarzami. Tu wiem, że nie będzie problemów. Też konieczne jest zaangażowanie Ministerstwa Kultury. Nawet jeśli będą chęci to procedura administracyjna będzie trwać. Może nawet kilka lat – dodaje Maciej Klósak.
Czy szczątki Stefana Szolc - Rogozińskiego, podróżnika i znawcy Afryki, wrócą do jego rodzinnego miasta?
Na początek Maciej Klósak chce, by w miejscu po grobie Stefana Szolc – Rogozińskiego ponownie stanęła tablica informująca, kto spoczywa w tym miejscu. Historyk zwrócił się również do władz Kalisza, by 2015 ogłosić „Rokiem Rogozińskiego” oraz zaangażowanie się w procedury przeniesienia szczątków podróżnika do jego rodzinnego miasta.
AW, zdjęcia autor, Maciej Klósak, Internet
Napisz komentarz
Komentarze