Bookcrossing, czyli akcja uwalniania książek jest znana na całym świecie. Polega na dzieleniu się woluminami poprzez zostawianie ich w miejscach publicznych; przynosimy własną książkę i w zamian bierzemy „nową”. I choć w Kaliszu idea funkcjonuje od kilku lat, głównym punktem takiej wymiany miała być plenerowa biblioteczka. Uroczyście otwarto ją w maju tego roku na pl. Jana Pawła II, tuż przy I LO.
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka, jako koordynator akcji w Kaliszu, od początku powstania regału dbała o to, by nie brakowało w niej woluminów. Książki, które trafiały do plenerowego regału za jej pośrednictwem otrzymywały także specjalną pieczątkę.
- Książki znikały z półek w ekspresowym tempie, co oznaczało sukces akcji promującej czytelnictwo w naszym mieście. Niestety, wśród kaliszan znaleźli się i tacy, którzy nie tylko nie zrozumieli idei dzielenia się książkami, a nawet dopatrzyli się w niej sposobu na zysk – przyznaje ze smutkiem Anna Kubiak, specjalista ds. promocji i wydawnictw w
kaliskiej książnicy. - Pierwszym niepokojącym sygnałem, który trafił do biblioteki były doniesienia o osobach pośpiesznie pakujących do toreb książki w dużej ilości. Wydawałoby się, że nie jest to niczym złym, bo przecież można podzielić się książką z rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami. Niestety, kolejne sygnały odebrały wiarę w ludzi.
Jak wynika z informacji uzyskanych przez bibliotekę część kaliszan sprzedaje książki z charakterystyczną „bookcrossingową” pieczęcią na okolicznych bazarach, a nawet próbuje swoich sił w księgarniach. O sytuacji została już poinformowana straż miejska, która zapowiedziała interwencję w tej sprawie. - Doceńmy kaliszan, którzy przynoszą własne książki i chcieliby otrzymać ciekawe w zamian. Plenerowa biblioteczka nie jest studnią bez dna i będzie istnieć tylko dzięki współpracy. Kultura czytania powinna łączyć. Dzieląc się książkami tylko zyskujemy. Nieuczciwość piętnujmy – dodaje Anna Kubiak.
MIK, fot. arch., MBP
Napisz komentarz
Komentarze