- Jesteśmy w tej chwili na etapie referendum na terenie placówek oświatowych. Te referenda trwają. Do mnie spływają protokoły komisji skrutacyjnych z wynikami referendum i jak dotąd wszystkie, które się zakończyły – zakończyły się zdecydowanym poparciem dla akcji strajkowej – mówi Jacek Michalski, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kaliszu.
Strajkujący nie będą wykonywali obowiązków służbowych. Oznacza to, że będą obecni na terenie placówki, ale nie będą świadczyć pracy. Jeżeli szkołach czy przedszkolach pojawią się dzieci, wówczas obowiązkiem dyrektora będzie zapewnienie im opieki i bezpieczeństwa. - Dyrektor placówki jest wyłączony ze strajku, a cała akcja organizowana jest zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i jedyną osobą na terenie placówki jest dyrektor, który do strajku nie może się przyłączyć i w nim uczestniczyć – dodaje Jacek Michalski.
Jak to będzie?
Strajk ma rozpocząć się 8 kwietnia. Związek Nauczycielstwa Polskiego dostarczy szkołom instrukcje dotyczące jego przebiegu. - Zwołamy Zarząd Oddziału, który podejmie stosowne uchwały m.in. o powołaniu komitetów strajkowych na terenie placówek, które zdecydowały się strajkować i w związku z tym podejmowane będą czynności, żeby ten strajk przebiegał w sposób spokojny – mówi Jacek Michalski.
Jacek Michalski, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kaliszu
Niewykluczone, że jeśli rozmowy z rządem nie przyniosą rezultatów strajk przeciągnie się aż do egzaminów, które zaplanowano na 15 kwietnia. Co wtedy? Tego do końca nie wiedzą nawet sami nauczyciele.
W jednej z kaliskich szkół podstawowych, mimo iż placówka widnieje na interaktywnej mapie gotowości do protestu, dyrekcja nie informuje nauczycieli o dokładnym przebiegu akcji, a oni sami niechętnie wypowiadają się do mediów. - Nie sądzę, aby szkoła była przygotowana na strajk podczas egzaminów. Zespoły nadzorujące egzaminy gimnazjalne i egzaminy ósmoklasisty powoływane są spośród nauczycieli ze szkoły, bo według litery prawa należy powoływać je pisemnie kilkadziesiąt dni przed egzaminem. Nie słyszałam, aby tych powoływanych wcześniej nauczycieli miał zastąpić ktoś z zewnątrz – mówi nauczycielka jednej z kaliskich szkół.
Jednak środowisko jest zdeterminowane. Już od dwóch lat, przez wygaszanie gimnazjów, nauczyciele doświadczają zmniejszenia wymiaru etatów. Niektórym liczba godzin z 18 może spaść nawet do 6. - Najbardziej mi przykro, kiedy jesteśmy nazywani darmozjadami. Ja sprawdzam testy i prace uczniów po nocach i w weekendy, nawet w przerwie świątecznej oraz w ferie. Jedynym realnym urlopem są wakacje. Na przerwach nie piję kawy, najczęściej nie mam nawet czasu iść do toalety, bo w tym czasie mam dyżur – opowiada nauczycielka.
Dlatego w szkole, w której pracuje przeciwko strajkowi opowiedziały się jedynie dwie osoby. - Ja jako nauczyciel i człowiek mam wobec strajku bardzo mieszane uczucia, bo trudno walczy się o własne prawa, pozbawiając praw do egzaminu uczniów, których kocham i wspieram, na których rozwoju i przyszłości mi bardzo zależy. Nigdy wcześniej jednak nie było aż takiej mobilizacji w szeregach nauczycieli, szkoda byłoby zaprzepaścić szansę walki o godność, o normalne zarobki, a potem normalną, nie głodową emeryturę, aktualnie dla mnie nauczyciela dyplomowanego z 18-letnim stażem pracy wyliczanej na poziomie 1200 zł – dodaje nauczycielka, która chce pozostać anonimowa.
Nie zamierzają się wycofać
Lokalne władze z uwagą przyglądają się rozwijającej się z dnia na dzień sytuacji. - Wszyscy wiemy i wszyscy zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji. Dotyczy to egzaminów w szkołach podstawowych i gimnazjalnych. Wiemy, że nauczyciele od większości lat mało zarabiali, uposażenie jest niskie i zgadzamy się, że powinni zarabiać więcej, ale mamy nadzieję, że dojdzie do głęboko idącego kompromisu i odbędzie się to mniejszym kosztem i nie uderzy w uczniów, a egzaminy się odbędą – mówi Grzegorz Kulawinek, wiceprezydent Kalisza.
Kaliskie placówki oświatowe nie znają dokładnego przebiegu akcji protestacyjnej. – Myślę, że do końca przyszłego tygodnia otrzymamy od Związku Nauczycielstwa Polskiego informację. Dodam jeszcze, że nauczyciele są zdecydowani i twierdzą, że jeśli w tej chwili się wycofamy to nie dosyć, że nie uzyskamy żadnej podwyżki to stracimy całkowicie autorytet – mówi dyrektorka jednej z kaliskich szkół.
Ile zarabiają?
Wysokość zarobków nauczycieli reguluje rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej, które określa minimalne stawki wynagrodzenia. Na wysokość pensji wpływa w głównej mierze stopień awansu zawodowego oraz różne dodatki.
Minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wynosi od 1 stycznia 2019 roku:
Nauczyciel stażysta 2 538 zł brutto (ok. 1800 zł na rękę)
Nauczyciel kontraktowy 2 611 zł brutto (ok. 1900 zł ne rękę)
Nauczyciel mianowany 2 965 zł brutto (ok. 2100 zł na rękę)
Nauczyciel dyplomowany 3 483 zł brutto (ok. 2500 zł na rękę)
Średnie wynagrodzenie zasadnicze wynosi od 3 045 zł do 5 603 zł brutto.
KB, MIK, fot. pixabay.com, KB
Napisz komentarz
Komentarze