Kielczanie przyjechali do Kalisza w najmocniejszym zestawieniu. Dla nich też to był ostatni sprawdzian przed startem ligi, dlatego o taryfie ulgowej nie było mowy. I tak jak można było się spodziewać to oni nadawali ton grze. Po kilku minutach prowadzili już 9:1 i w pełni kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń.
Gospodarze, tak jak w poprzednich starciach z wielokrotnymi mistrzami Polski, mieli momenty dobrej, a nawet bardzo dobrej gry. Jeszcze w pierwszej połowie zdołali odrobić część strat i zbliżyć się do faworyzowanych rywali na trzy bramki (9:12). Głównie za sprawą skutecznie egzekwowanych przez Michała Dreja "siódemek".
W kieleckiej bramce szalał jednak Andreas Wolff. Za sprawą jego interwencji przewaga Vive znów stała się wyraźna, a w drugiej połowie wynosiła nawet 10 goli. W ataku brylowali zaś Julen Aguinagalde i Władysław Kulesz, którzy łącznie rzucili 12 bramek. Wygrana gości 34:25 była w pełni zasłużona.
(mso)
***
Energa MKS Kalisz - PGE Vive Kielce 25:34 (12:17)
PGE Vive: Wolff, Kornecki – Fernandez 3, Pehlivan 3, Kulesz 6, Jurkiewicz 1, Karacić 4, A. Dujszebajew 4, Vujović 2, Lijewski, Janc 3, Moryto 1, Aginagalde 6, Guillo 1, Karalok
Energa MKS: Krekora, C. Liljestrand, Zakreta - Kwiatkowski, Galewski 2, Bożek 1, Gąsiorek, Kamyszek 2, Drej 8, Klopsteg, Misiejuk 4, Szpera 1, K. Pilitowski 1, M. Pilitowski, Maliarewicz 3, Kniaziew 3, Krycki
Napisz komentarz
Komentarze