Sytuacja kadrowa kaliskiej drużyny może przyprawiać trenera Jacka Pasińskiego o spory ból głowy. W chwili obecnej aż cztery jego podopieczne leczą kontuzje. Już pod koniec października ze składu na wiele miesięcy wypadła kapitan zespołu Ljubica Kecman, która obecnie przechodzi rehabilitację barku. Potem urazów nabawiły się rozgrywająca Katarzyna Wawrzyniak i atakująca Anna Miros. Jakby tego było mało, w trakcie sobotniego pojedynku z PTPS-em niefortunnie na parkiet upadła Ewelina Brzezińska i boisko opuszczała z pomocą koleżanek. To druga przyjmująca MKS-u, która zmaga się z problemami zdrowotnymi.
- Mieliśmy jedną zmianę na przyjęciu to teraz jej nie mamy. Nie mieliśmy już zmiany na rozegraniu, nie mieliśmy na ataku, to na dodatek nie mamy jeszcze na przyjęciu. Ręce mi opadają, pech nas po prostu nie opuszcza. Gdy Sieka opuściła parkiet, stałem jak wazon, bo nic nie mogłem zrobić. To nie znaczy, że dziewczyny grały źle. Ale czasami wystarczy zdjąć zawodniczkę z boiska, żeby odpoczęła, złapała oddech i potem wróciła. Tymczasem to był drugi taki mecz, gdy nie mieliśmy choćby pół zmiany na przyjęciu. Borykamy się z przeciwnościami losu. Wiem, to jest sport, to się może wydarzć, ale tego już za wiele. Sytuacja jest trudna, ale nie składamy broni i walczymy dalej. Teraz jedziemy do Legionowa, a potem szykujemy się do meczu z Wrocławiem - przyznaje trener Pasiński.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze