Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

W Tarnowie zadecydowały karne. MKS wraca z dwoma punktami

Niemal przez cały mecz szczypiorniści Energi MKS prowadzili w Tarnowie z Grupą Azoty, ale niewiele brakowało, by wrócili do Kalisza bez punktów. Ostatecznie wygrali po rzutach karnych, notując pierwsze w tym roku kalendarzowym zwycięstwo w rozgrywkach PGNiG Superligi.
W Tarnowie zadecydowały karne. MKS wraca z dwoma punktami

Trener Patrik Liljestrand wreszcie miał więcej komfortu przy ustalaniu kadry. Do zespołu po czteromiesięcznej przerwie wrócił ukraiński skrzydłowy Mykola Maliarewicz, który od razu wskoczył do składu na sobotnią potyczkę z outsiderem PGNiG Superligi. Znaleźli się w nim także powracający po wyleczeniu dolegliwości zdrowotnych Marek Szpera, Artur Bożek i Łukasz Zakreta. Ten ostatni był zresztą pierwszoplanową postacią starcia w Tarnowie. Golkiper MKS-u bronił na niebotycznym poziomie. W początkowej fazie jego skuteczność interwencji wynosiła w pewnym momencie aż 83 procent, a potem oscylowała wokół 50 procent. Po raz pierwszy z akcji dał się pokonać dopiero po kwadransie.

Kaliszanie nie zawsze jednak korzystali z udanych obron swojego bramkarza. W ataku albo gubili piłkę, albo grali nieskutecznie. Z tego też względu w pierwszej połowie ani razu nie udało im się odskoczyć na więcej niż dwa gole przewagi, a na półmetku mieli na swoim koncie zaledwie dziewięć trafień. W drugiej części nieco poprawili statystyki w ofensywie, ale i tak nie potrafili zdominować przeciwnika.

Przez znakomitą większość spotkania MKS nieznacznie prowadził. Najwyższy dystans dzielił obie ekipy na kwadrans przed końcem. Na 17:13 trafił wtedy Maciej Pilitowski. Przyjezdni nie utrzymali jednak tego prowadzenia. W 57. minucie po dwóch błyskawicznych golach Emiliana Jewuły na tablicy widniał remis po 18, a na pół minuty przed końcem miejscowi prowadzili 21:20. Jakby tego było mało, kaliszanie musieli sobie radzić w tym fragmencie w osłabieniu po czerwonej kartce dla Marka Szpery. Na szczęście rzutem na taśmę wyrównali. Tuż przed ostatnią syreną strzegącego bramki SPR-u Patryka Małeckiego zaskoczył Dzianis Krycki.

Zwycięzcę wyłoniły więc rzuty karne. Dla kaliszan były to drugie „siódemki” w tym roku. O ile w Opolu nie potoczyły się one po ich myśli i przegrali, o tyle w Tarnowie rzucali niemal bezbłędnie (pomylił się tylko Mykola Maliarewicz). Do tego w pierwszej kolejce intencje Wojciecha Dadeja wyczuł Casper Liljestrand, a w decydującej serii sposobu na szwedzkiego golkipera nie znalazł Jakub Kowalik.

Z Tarnowa kaliski zespół wraca z dwoma punktami i kolejną kontuzją. Na początku rywalizacji staw skokowy podkręcił Robert Kamyszek i już na parkiecie się nie pojawił, opuszczając go z grymasem bólu. Na razie nie wiadomo, jak poważny jest to uraz.

Michał Sobczak, fot. biuro prasowe SPR Tarnów

***

Grupa Azoty Tarnów – Energa MKS Kalisz 21:21 (8:9) karne 3:4

Grupa Azoty: Małecki, Ciochoń – Tokuda 5, Jewuła 4, Grabowski 3, Dadej 2, Kowalik 2, Landim 2, Kedzo 1, Niemiec 1, Tarcijonas 1, Kużdeba, Sanek, Wojdan.
Kary: 2. min. Rzuty karne: 3/4.

Energa MKS: Zakreta, Krekora, Liljestrand – Kniaziew 6, K. Pilitowski 5, M. Pilitowski 5, Szpera 2, Kamyszek 1, Krycki 1, Misiejuk 1, Adamski, Bożek, Drej, Gąsiorek, Klopsteg, Maliarewicz.
Kary: 10. min. Czerwona kartka: Marek Szpera (59. min, gradacja kar). Rzuty karne: 3/3.

Sędziowali: Cezary Figarski i Dariusz Żak (Radom)
Widzów: 1000


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 16°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama