Mężczyzna przyznał się jedynie do zabicia i spalenia psów. Przed sądem potwierdziła to także jego konkubina. Zaprzeczał natomiast, że znęcał się nad królikami. Wyrok usłyszał za oba czyny. – Oskarżony, według jego oceny, zajmował się zwierzętami jak potrafił – uzasadniała wyrok sędzia Joanna August-Witczak. - Zdaniem sądu doszło jednak do przestępstwa. W temacie wypowiadali się biegli i członkowie Stowarzyszenia Help Animals i w ich ocenie zwierzęta były przetrzymywane w złych warunkach, a oskarżony nie zajmował się nimi, często nie było go w domu. Przypadkowe osoby karmiły bądź nie karmiły ich, nie była wymieniana ściółka, klatki były wykonane prowizorycznie.
Mężczyzna został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Przez 7 lat nie może też posiadać zwierzą i musi wypłacić 2 tysiące zł nawiązki na rzecz stowarzyszenia Help Animals, które w sprawie było oskarżycielem posiłkowym. I właśnie to ta organizacja, w kwietniu ubiegłego roku, otrzymała od anonimowej osoby informację o tym, że mieszkaniec Śliwnik mógł zabić, a później spalić psy w piecu. – Wyrok nas satysfakcjonuje – powiedziała po wyjściu z sali sądowej Izabela Małecka, członkini animalsów. – Ten wyrok jest też ostrzeżeniem dla innych osób, ponieważ nadal wielu z nas nie wie, jak zajmować się zwierzętami, jak je traktować, ale to nie zwalnia z odpowiedzialności za czyny.
A te były brutalne. Według ustaleń prokuratury mężczyzna miał kilka psów. W kwietniu ubiegłego roku jednego zabił konarem drzewa, a martwego czworonoga wrzucił do pieca centralnego ogrzewania. Napalone szczątki zakopał. Razem z odkryciem tego martwego zwierzęcia animalsi znaleźli też drugiego nieżyjącego psa. Trzy inne uratowali, podobnie jak dwadzieścia królików, które hodował gospodarz.
AW, fot. BZO, arch. Infostrow.pl
Napisz komentarz
Komentarze