Wówczas Jan Szyszkiewicz zażartował, że spodziewał się hucznego powitania i kwiatów. Zgotowano mu je dziś. Przed południem w lokalu wyborczym, do którego przyszedł oddać swój głos otrzymał róże i gromkie oklaski od licznie przybyłych wyborców, którzy prostu z kościoła skierowali swoje kroki do urn. – Brałem udział w wojnie, a teraz zawsze uczestniczę w wyborach, bo chcę, że w naszym kraju było dobrze – powiedział Jan Szyszkiewicz.
Najstarszemu kaliszaninowi towarzyszyła w lokalu córka, ale przyszedł o własnych siłach. Był zagłosować również dwa tygodnie wcześniej. Pomimo zaawansowanego wieku mężczyzna jest w bardzo kondycji.
MIK, fot. RED
Napisz komentarz
Komentarze