Podczas spaceru po łąkach czy polach wystarczy nieco więcej uważności i powrotu do wspomnień z dzieciństwa, by stwierdzić, że nie wszystko jest jak kiedyś. I to całkiem w niedawnym „kiedyś”, bo zaledwie 10 – 20 lat temu.
Bez wody, bez kwiatów
Kiedy ostatnio widzieliśmy połacie błękitu na łące złożone z setek niezapominajek? Dziś te kwiaty polne prędzej znajdziemy w kwiaciarni niż na polu. Kiedyś obrastały one każde zaniżenie terenu, rozsiewały się licznie wszędzie tam gdzie jest dość wilgoci. A jeśli wilgoci było więcej, a dawniej przecież powszechne było to, że łąki przecinały sieci strumyków i strug, ich brzegi porastały gęsto kaczeńce. Te żółte wodne kwiaty umierały szybko zabrane ze swojego naturalnego środowiska, dlatego najlepiej było je podziwiać na miejscu i zostawić je w bagnisku.
Kaczeńce przy polnym strumieniu
Najpierw regulacja rzek i melioracja polnych rowów sprawiły, że miejsc dla wodolubnej roślinności było coraz mniej, a od kilku lat definitywnie żywot dzikich niezapominajek i kaczeńców zakończyła permanentna susza. Nie wspominając już o pijawkach, których dawniej czarne kolonie roiły się w każdej sadzawce. W tak wyschniętych rowach i rozlewiskach nie znajdziemy też wodnych hiacyntów, rzęsy wodnej czy kwitnącego tataraku. Ostoje dla nich stanowią wilgotne jeszcze tereny Parku Doliny Baryczy czy nieuregulowane przez człowieka koryta Prosny i Swędrni.
Monokultura na łąkach i polach
Dziś nie ma takiej potrzeby, bo pieczarki są dostępne w sklepach i to w bardzo niskich cenach. Ale czy nie byłoby więcej satysfakcji z przygotowania zupy pieczarkowej albo smażonych pieczarek osobiście zebranych? Kiedyś tak to się właśnie odbywało. Pieczarki zbieraliśmy na łąkach jak dziś grzyby w lasach. Sęk w tym, że pieczarek na łąkach prawie już nie ma. Dawniej całe rodziny wybierały się na „pieczarkobranie”, a oprócz tych białych kapeluszy zbierało się mniejsze i żółte: słoneczniczki, fachowo nazywane twardzioszkiem przydrożnym. W smaku były wyborne, najlepsze zasmażane w śmietanie i z pieprzem. Dziś i pieczarki i słoneczniczki można spotkać w okolicach łąk, na nieużytkach czy w parkach. Czy ma to związek z tym, że obecne rolnictwo stosuje środki ochrony roślin i nawozy na łąkach pastewnych i polach? Jeśli chodzi o grzyby, to pewności nie ma. Jednak chemia używana w rolnictwie zupełnie zmieniła polskie uprawy.
Pijawki. Dawniej powszechnie spotykane, mogły się przyssać do nogi, która brodziła w rozlewisku
Dawniej zboża usiane były czerwonymi połaciami maków i chabrowymi ostojami. Z punktu widzenia produkcji rolnej oba te kwiaty są po prostu chwastami. Dlatego dziś pola uprawne wyglądają jak monokultury zielonych zbóż, a kwiatom czy ziołom pozostają do rozwoju jedynie miedze i nieużytki. Niegdyś zbiór kwiatów chabru, maku, babki zwyczajnej, perzu, krwawnika , czyli dzikich roślin dziś traktowanych jak chwastów stanowił spory zastrzyk gotówki dla wielu rodzin. Sprzedawało się je w Herbapolach. Teraz nie ma ani tamtych Herbapoli, ani tych ziół.
MS, fot. autor, wikipedia.org
Napisz komentarz
Komentarze