Reklama
Reklama dotacje dla firm
Reklama
Reklama

Tych gatunków już prawie nie ma. Klimat i człowiek zmienia krajobraz na naszych oczach ZDJĘCIA

Niezapominajki, kaczeńce, słoneczniczki, trzciny czy rzęsy wodne. Co łączy te gatunki roślin i grzybów? Czas ich królowania, który właśnie się kończy. Otaczająca nas przyroda zmienia się tak szybko, że długość życia jednego człowieka wystarcza, by na własne oczy dostrzec jak ubywa nam polskiej przyrody.
Tych gatunków już prawie nie ma. Klimat i człowiek zmienia krajobraz na naszych oczach ZDJĘCIA

Podczas spaceru po łąkach czy polach wystarczy nieco więcej uważności i powrotu do wspomnień z dzieciństwa, by stwierdzić, że nie wszystko jest jak kiedyś. I to całkiem w niedawnym „kiedyś”,  bo zaledwie 10 – 20 lat temu.

Bez wody, bez kwiatów

Kiedy ostatnio widzieliśmy połacie błękitu na łące złożone z setek niezapominajek? Dziś te kwiaty polne prędzej znajdziemy w kwiaciarni niż na polu. Kiedyś obrastały one każde zaniżenie terenu,  rozsiewały się licznie wszędzie tam gdzie jest dość wilgoci.  A jeśli wilgoci było więcej, a dawniej przecież powszechne było to, że łąki przecinały sieci strumyków i strug, ich brzegi porastały gęsto kaczeńce. Te żółte wodne kwiaty umierały szybko zabrane ze swojego naturalnego środowiska, dlatego najlepiej było je podziwiać na miejscu i zostawić  je w bagnisku.  

Kaczeńce przy polnym strumieniu 

Najpierw regulacja rzek i melioracja polnych rowów sprawiły, że miejsc dla wodolubnej roślinności było coraz mniej, a od kilku lat definitywnie żywot dzikich niezapominajek i kaczeńców zakończyła permanentna  susza.  Nie wspominając już o pijawkach, których dawniej czarne kolonie roiły się w każdej sadzawce.   W tak wyschniętych rowach i rozlewiskach nie znajdziemy też wodnych hiacyntów, rzęsy wodnej czy kwitnącego tataraku.  Ostoje dla nich stanowią wilgotne jeszcze tereny Parku Doliny Baryczy czy nieuregulowane przez człowieka koryta Prosny i Swędrni.

Monokultura na łąkach i polach

Dziś nie ma takiej potrzeby, bo pieczarki są dostępne w sklepach i to w bardzo niskich cenach. Ale czy nie byłoby więcej satysfakcji z przygotowania zupy pieczarkowej albo smażonych pieczarek osobiście zebranych? Kiedyś tak to się właśnie odbywało. Pieczarki zbieraliśmy na łąkach jak dziś grzyby w lasach. Sęk w tym, że pieczarek na łąkach prawie już nie ma. Dawniej całe rodziny wybierały się na „pieczarkobranie”, a oprócz tych białych kapeluszy zbierało się mniejsze i żółte: słoneczniczki, fachowo nazywane twardzioszkiem przydrożnym.   W smaku były wyborne, najlepsze zasmażane w śmietanie i z pieprzem. Dziś i pieczarki i słoneczniczki można spotkać w okolicach łąk, na nieużytkach czy w parkach. Czy ma to związek z tym, że obecne rolnictwo stosuje środki ochrony roślin i nawozy na łąkach pastewnych i polach? Jeśli chodzi o grzyby, to pewności nie ma. Jednak chemia używana w rolnictwie zupełnie zmieniła polskie uprawy.

Pijawki. Dawniej powszechnie spotykane, mogły się przyssać do nogi, która brodziła w rozlewisku

Dawniej zboża usiane były czerwonymi połaciami maków i chabrowymi ostojami. Z punktu widzenia produkcji rolnej oba te kwiaty są po prostu chwastami. Dlatego dziś pola uprawne wyglądają jak monokultury zielonych zbóż, a kwiatom czy ziołom pozostają do rozwoju jedynie miedze i nieużytki.  Niegdyś zbiór kwiatów chabru, maku, babki zwyczajnej, perzu, krwawnika , czyli dzikich roślin dziś traktowanych jak chwastów stanowił spory zastrzyk gotówki dla wielu rodzin. Sprzedawało się je w Herbapolach. Teraz nie ma ani tamtych Herbapoli, ani tych ziół.

MS, fot. autor, wikipedia.org


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 12°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1014 hPa
Wiatr: 10 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama