Czartki – wieś w gminie Żelazków, w powiecie kaliskim. Spokój jego mieszkańców i sielski obrazek miejscowości zburzyły… beczki z chemikaliami. A wszystko zaczęło się kilka tygodni temu. Siostra pana Łukasza postanowiła wynająć stodołę, rodzinna posesja od pewnego czasu nie była zamieszkiwana. – Daliśmy ogłoszenie do Internetu, znalazł się najemca, podpisaliśmy umowę. Umowa była „pod ciuchy”, pod działalność związaną z odzieżą – mówi nam Łukasz Kostrzewa.
Ale przywieziono tu coś zupełnie innego. – W beczkach najprawdopodobniej są chemikalia, typu lakierniczego, pochodne tego typu rzeczy – mówi współwłaściciel posesji.
Gdy Łukasz zorientował się, że do stodoły trafiają podejrzane beczki, poinformował o tym służby.
29 czerwca przed południem na miejsce przyjechała policja, straż pożarna, w tym specjalistyczna grupa chemiczna i przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Policja na gorącym uczynku zatrzymała trzech mężczyzn, którzy składowali tu beczki.
-Zabezpieczono 107 beczek 200-litrowych i 45 beczek 1000-litrowych. Do sprawy zatrzymano kierowcę i dwóch mężczyzn pomagających w załadunku – przekazuje asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji.
To mężczyźni w wieku 37 i 40 lat, mieszkańcy województwa dolnośląskiego. Najprawdopodobniej zostali wynajęci tylko do przewozu beczek przez prawdziwy mózg akcji. Prokuratura ich przesłuchała i został im przedstawiony zarzut związany z niewłaściwym składowaniem beczek, co stwarzało zagrożenie dla środowiska; przestępstwo to zagrożone jest karą do lat 5 więzienia. - W wyniku tych wstępnych badań wynika, iż środki te stanowią rozpuszczalniki i składowanie w ten sposób, w takich warunkach, pozwala uznać w opinii biegłego za odpady niebezpieczne – przekazuje nam Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Sąd nie uwzględnił wniosku policji i prokuratury o zastosowanie wobec mężczyzn tymczasowego aresztu, dlatego po przedstawieniu zarzutów zostali zwolnieni. Prokuratura złożyła już zażalenie na tę decyzję Sądu. A mężczyźni wrócili na teren gospodarstwa i zabrali stąd samochód osobowy…
To zbulwersowało mieszkańców Czartek. Sprawa beczek zjednoczyła sąsiadów, którzy domagają się przede wszystkim jednego… - Żeby to, co tu przywieźli, zabrali ze sobą. Zaczęliśmy przeglądać internetowe informacje o tego typu problemach i boimy się, że zostaniemy pozostawieni na pastwę losu. W upały to zacznie garować i może się zrobić naprawdę niebezpiecznie – mówi mieszkanka Czartek, Anita.
Mieszkańcy obawiają się, czy nie dojdzie do skażenia środowiska, a wielu z nich żyje z roli czy hodowli zwierząt. Boją się też o swoje zdrowie i życie. - My nie chcemy takich rzeczy wdychać, tu jest wieś! Chcemy świeżego powietrza, a nie jakiś chemikaliów – mówi nam jedna z mieszkanek. - Jak to się przedostanie dalej, to co my z tym zrobimy? To jest normalnie pół wsi, pół gminy załatwione! – oburza się sąsiadka feralnej posesji.
- Moje zdanie jest takie: ten kto to przywiózł, niech to zabierze i niech się tym zajmuje. To nie jest miejsce utylizacji. To jest miejsce, w którym my mieszkamy i chcemy mieszkać zdrowo i bezpiecznie, a nie na takiej bombie chemicznej! – mówi stanowczo Anita.
Co dokładnie jest w beczkach? Sprawę bada Kaliski oddział Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Na razie bazuje na pomiarach substancji wykonanych przez straż pożarną. – Badania wykazały, że są tam substancje palne, jakieś rozpuszczalniki, odpady farb.. – mówi nam Jakub Kaczmarek, Kierownik Delegatury WIOŚ w Kaliszu.
WIOŚ zlecił dokładne, specjalistyczne badania. – W tym tygodniu powinny być wykonane – zapewnia Jakub Kaczmarek.
Więcej w materiale wideo.
Agnieszka Gierz, fot. autor, wideo: Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze