Szpital w Wolicy wrócił do swojej statutowej działalności 1 lipca. Od tego czasu przyjął 117 pacjentów. Głównie z Kalisza i powiatu. Aktualnie w placówce jest 43 chorych. - Jeśli chodzi o rozkład jednostek chorobowych to dwie osoby są leczone na gruźlicę, trzy osoby są na chemioterapii, dwie osoby z mykobakteriozą, 40 osób to nowotwory układu oddechowego, 48 osób to inne choroby układu oddechowego i do tego są jeszcze pacjenci z badań na bezdech senny – mówi Sławomir Wysocki, dyrektor szpitala w Kaliszu.
Ta liczba póki co nie pozwala na pełną realizację kontraktu. Jak mówi dyrektor szpitala – napływ pacjentów jest dość powolny. Część z chorych z regionu leczy się w innych placówkach, do których zostali skierowani, gdy Wolica została przekształcona w szpital dedykowany zakażonym koronawirusem. Powrót nie jest prosty, bo w niedużym obiekcie szpitala trzeba było zorganizować tzw. strefę czerwoną, izolacyjną. - Wszystkie przypadki, że istnieje jakiekolwiek podejrzenie, że pacjent może być zarażony koronawirusem są przyjmowane na strefę czerwoną, czyli na łóżka izolacyjne – wyjaśnia dyrektor. Do tej pory u żadnego pacjenta nie potwierdzono zakażenia.
Strefa powstała kosztem oddziału rehabilitacji pulmonologicznej. - My ze względu na warunki lokalowe nie mamy innej możliwości, nie ma gdzie stworzyć tego czerwonego odcinka, to „coś za coś”. Musieliśmy za cenę bezpieczeństwa zrezygnować z prowadzenia oddziału rehabilitacji pulmonologicznej – tłumaczy dyrektor Wysocki.
Szpital w Wolicy musiał zrezygnować z prowadzenia rehabilitacji pulmonologicznej. W miejsce oddziału trzeba było stworzyć tzw. strefę czerwoną, izolacyjną.
Szpital pracuje nad tym, by zorganizować dla pacjentów Tele-rehabilitację. Tak, by mimo tej sytuacji pacjenci byli objęci opieką specjalistów. Bo niestety pandemia powoduje, że wielu chorych przez trudniejszy kontakt ze służbą zdrowia „odpuszcza” swoje leczenie. - Cały czas jest etap tele –porad. Wiele przychodni tylko tak funkcjonuje, więc pacjenci mogą się nie zgłaszać, bo myślą „co mi przez telefon doradzi”, „jeszcze jakoś trwam” i mamy takie obawy, że pacjenci, którzy przyjdą do nas, będą w bardziej zaawansowanych postaciach choroby. Jeśli chodzi o choroby nowotworowe, które się tutaj trafiły, to już takie rzeczy widzimy, że jest opóźnienie w diagnostyce, dwa trzy miesiące. I szkoda, bo 3 miesiące to jest dużo w diagnostyce nowotworowej – mówi dr Ewa Zalc-Budziszewska, z-ca dyrektora szpitala w Wolicy.
Dlatego szpital apeluje, by mimo wciąż panujących epidemicznych utrudnień nie zwlekać z zapisaniem się do specjalisty i wykonywaniem badań.
AG, fot. Szpital w Wolicy – fb, archiwum
Napisz komentarz
Komentarze