Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jest polski lek na koronawirusa. Powstał z osocza pobieranego m.in. w Kaliszu

Jest lek na koronawirusa – i to lek wyprodukowany w Biomedzie w Lublinie. Podstawą medykamentu jest osocze ozdrowieńców. Takie pobierane jest m.in. w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu, które wysłało do laboratorium około 10 litrów płynu i jest gotowe dostarczyć mu znacznie więcej. Jeśli tylko otrzyma takie wskazania, bo osoby, które przeszły koronawirusa każdego dnia zaglądają na Kaszubską, by podzielić się substancją, w której zostały przeciwciała mogące pomóc chorym.
Jest polski lek na koronawirusa. Powstał z osocza pobieranego m.in. w Kaliszu

Osocze to płynna część krwi i stanowi ponad 50% jej objętości. Jednak przede wszystkim to bezcenne lekarstwo produkowane przez człowieka. Lekarstwo, którego nie udało się odtworzyć laboratoryjnie, a ze względu na swoje właściwości bezcenna jest każda kropla. Także w walce z koronawirusem, na którego antidotum próbują od miesięcy znaleźć naukowcy na całym świecie. I jest szansa, że takie powstało w laboratorium Biomed w Lublinie. Pierwsze efekty leku stworzonego na bazie osocza od ozdrowieńców dają nadzieję na przyszłość. - W laboratorium, gdzie pracuje profesor Krzysztof Pyrć wyhodowano szczep, który w tej chwili jest w Europie i w warunkach laboratoryjnych podawał kolejne stężenia naszego leku i nawet w rozcieńczeniu pięciu tysięcy lek nasz zabijał wirusa. My nazywamy to neutralizacją. Dlatego to jest lek, a podany pacjentom powinien działać natychmiast, tak jak każdy lek, jak antybiotyk – wyjaśnia dr Grzegorz Czelej, lekarz i senator biorący udział w konferencji informującej o efektach pracy laboratoryjnej naukowców związanych z Biomedem.

Dotychczasowe prace miały pokazać, jak koronawirus będzie zachowywać się w zetknięciu ze znanymi naukowcom immunoglobulinami. Dlatego nie był to eksperyment, a jedynie dopasowywanie ilości leku. – Udowodniliśmy, że nawet w bardzo dużym rozcieńczeniu nasz lek działa, podczas kiedy samo osocze aż w tak dużym rozcieńczeniu już by nie miało zastosowania czy efektu terapeutycznego – dopowiada Piotr Fic, członek zarządu Biomed Lublin. - Co oznacza, że możemy efektywnie prowadzić terapię, z jednego litra osocza przygotować taką ilość leku, która wyleczy wielu pacjentów. Mówiąc inaczej, dzięki badaniom wiemy, że litr osocza nie wyleczy tylu pacjentów, co tyle samo naszego specyfiku.

Badania nad lekiem wchodzą w fazę kliniczną 

Testy będą prowadzone w Lublinie, Bytomiu, Białymstoku i Warszawie. Konieczne jest określenie bezpiecznej dawki. - My już po pierwszych kilkudziesięciu pacjentach będziemy widzieli, jaki jest efekt tej terapii, ale spodziewamy się efektu bardzo dobrego – prognozuje profesor Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ. - Natomiast również te badania będą służyły temu, żebyśmy wiedzieli, ile tego leku mamy podawać,  bo końca epidemii nie widać. Chcielibyśmy ustalić optymalny sposób dawkowania tego preparatu, tak aby móc w sposób racjonalny go wykorzystać. Przecież to jest bardzo cenny preparat, bo pochodzi z bezcennego materiału, jakim jest osocze ozdrowieńców i ważne, żebyśmy wiedzieli, ile tego leku należy pacjentowi podać, by był skuteczny i by nie podawać niepotrzebnie za dużych ilości tej immunoglobuliny.

W laboratorium wyprodukowano kilkaset ampułek leku, który jeszcze nie ma nazwy, ale jego twórcy mają nadzieję, że ten zacznie być wytwarzany na masową skalę jeszcze przed spełnieniem wszystkich formalności. Tym bardziej, że lekarstwo na koronawirusa, które powstało w Lublinie oparte jest na znanych i używanych od lat immunoglobulinach. - Minister zdrowia kraju w szczególnych przypadkach, a takim jest pandemia, może podjąć decyzję o warunkowym dopuszczeniu leku do szerszego zastosowania jeszcze przed zakończeniem procesu rejestracji, czyli przed zakończeniem procedury administracyjne. I na to bardzo liczymy – dodaje Piotr Fic. - Tym bardziej, co podkreślamy, profil bezpieczeństwa leku jest znany. Preparaty zawierające immunoglobulinę są preparatami stosowanymi już od dziesięcioleci. 

Osocze z Kalisza

Naukowcy pracowali na osoczu ozdrowieńców, które w Polsce zaczęto pobierać w maju. Jednym z Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, gdzie mogą zgłaszać się osoby, które wygrały walkę z koronawirusem, jest ośrodek w Kaliszu. Tutaj udało się pozyskać już 160 litrów tego płynu od 68 osób.  Część trafiła do Biomedu. - Firmie z Lublina przekazaliśmy 10 litrów osocza, co stanowi część tych 160 litrów, z których Biomed wyprodukował substację, która będzie poddawana badaniom klinicznym, tak że również uczestniczyliśmy w tym, by wspomóc naukowców pobieranym u nas osoczem – mówi Małgorzata Tarnawska, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu. - Jeżeli badania się powiodą i Biomed uzyska zgodę na wytwarzanie leku to jesteśmy otwarci, ponieważ cały czas osoczem od ozdrowieńców dysponujemy. I czy my przekażemy to osocze bezpośrednio do użytku klinicznego, do szpitali, czy do Biomedu to zawsze cel będzie ten sam - pomoc pacjentowi.  

Kiedy w obiegu?

Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu jest jedną z siedmiu placówek w Polsce, które pobierało osocze na potrzeby firmy z lublina. Jeśli badania kliniczne się powiodą, a odpowiednie instytucje z Ministerstwem Zdrowia na czele wydadzą odpowiednie zezwolenia to lek – jeszcze przed rejestracją i dopełnieniem proceduralnych formalności – zacznie być podawany pacjentom na początku 2021 roku. Czyli niespełna rok po tym, jak koronawirus objawił się światu i na chwilę przed zdiagnozowaniem go u pierwszej osoby w Polsce.

AW, zdjęcia arch., wideo: Telewizja Kalisz


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 12°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 14 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama