W 2018 r. handlowe były po dwie niedziele w miesiącu, w 2019 r. – po jednej. W tym roku weekendowy handel to rzadkość. Do końca roku zostały niespełna 3 miesiące, a zakupy w niedziele będzie można zrobić jeszcze jedynie 2 razy. Ostatni taki dzień był 30 sierpnia, a na kolejną okazję trzeba czekać aż do 13 grudnia.
Pracodawcy stosunkowo niedawno postulowali do rządu o poluzowanie ograniczeń. Przygotowali projekt ustawy, na mocy której, ze względu na epidemię, miałyby być przywrócone niedziele handlowe. Pisaliśmy o tym TUTAJ Następnie skierowali ją do Rady Dialogu Społecznego. Powoływali się na obecną sytuację związaną z koronawirusem. Argument był taki, że rozłożenie czasu zarówno dla pracownika jak i klienta na 7 dni w tygodniu wpływałoby na bezpieczeństwo i komfort społeczny. Zakaz handlu miałby być zniesiony na okres stanu epidemicznego i 180 dni po jej odwołaniu. Każdy pracownik pracujący w branży handlowej miałby zapewnione 2 niedziele wolne. Propozycja nie spotkała się z akceptacją rządu.
- Nie planujemy złagodzenia tych regulacji. Obecne okoliczności tego nie uzasadniają. Wydaje się, że sytuacja w handlu unormowała się po okresie zawirowań związanych z epidemią – wyjaśnia w rozmowie z ,,Dziennikiem Gazetą Prawną'' Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Niedziele handlowe miałyby wzmocnić PKB, w którym handel to jeden z mocnych filarów. Weekend zawsze przyciągał rzeszę ludzi do galerii handlowych i sklepów, a zniesienie zakazu pozwoliłoby na poprawę sytuacji. Ten dzień to także możliwość pracy wielu studentów, którzy ucząc się dziennie, mogliby pracować w weekend w tych miejscach.
Z badań przeprowadzonych przez UCE Research wynika, że 53,5 procent polaków chce przywrócenia niedzielnego handlu. To głównie osoby młode i aktywne zawodowo. Przeciwnych jest prawie 34% badanych.
Na ten moment sprawa stoi w miejscu. Pracodawcy jednak mają nadzieję, że zrekonstruowany rząd przychylniej spojrzy na ich postulaty.
JF, fot. pixabay
Napisz komentarz
Komentarze