Ola i Daria, to młode, energiczne dziewczyny, które kochają zwierzęta i chcą im pomagać. Posiadają ogromne serce i gdy tylko spotkają biedną istotę natychmiast reagują. Obie prowadzą domy tymczasowe dla zwierząt, czyli opiekują się nimi tak długo, dopóki nie znajdzie się odpowiedzialny opiekun.
- Dom tymczasowy prowadzę 3 lata. Zawsze chciałam pomagać takim biedom, które nie miały się gdzie podziać. Zawsze w domu rodzinnym gdzieś jakiegoś zwierzaka znajdowałam, żal mi było, że trafia do schroniska. Zawsze chciałam mieć pod swoją opieką zwierzaki, widzieć jak się zmieniają, jak dorastają i jak dzięki mnie znajdują dom - mówi nam Aleksandra Lausz, prowadząca Dom Tymczasowy „U wuja Teodora”.
Dziewczyna posiada obecnie 3 psy i 2 koty. Na bieżąco wrzuca posty na swoją stronę, informując o znalezieniu zwierzaka. Podobne zajęcie ma jej przyjaciółka, która dom tymczasowy prowadzi znacznie dłużej.
-„Tymczasuje” zwierzęta około 13 lat, wcześniej działałam też przez schroniska, jakieś przytuliska, ale cały czas wiedziałam, że to nie jest to, co można by było zwierzakom dać. Inaczej jest, kiedy zwierzę jest bezpośrednio pod moją opieką. Do mnie często trafiają zwierzęta które są po przejściach, są to zdziczałe zwierzęta. Czasem agresywne, czasami takie, które trafiają do hospicjum. To są często zwierzęta, których nikt nie weźmie, bo nie będzie miał odwagi. Takie zwierzęta, z którymi trzeba popracować – opowiada nam Daria Fiechowska, prowadząca Dom Tymczasowy „Kosmate Szczęście”.
Daria oprócz tego, że prowadzi azyl dla biednych zwierzaków, zajmuje się także poradami behawioralnymi, zapewnia opiekę i pomoc w czasie wyjazdów opiekunów zwierzęcia czy wyprowadza psy. U siebie obecnie ma 12 psów, 4 koty i nawet 2 szynszyle. Każdy z nich ma inną historię, ale połączyła ich ogromna miłość.
Prowadzenie domu tymczasowego to spore poświęcenie i wyzwanie. – To kwestia dużej empatii i cierpliwości. Zwierzaki, które do nas trafiają nie zawsze są idealne. Musimy mieć świadomość, że te zwierzęta na dzień dobry wymagają dużego poświęcenia. Myślę, że my tu z Olą w grupie naszych znajomych zachęciłyśmy sporo osób, żeby brały nawet pojedyncze zwierzęta. Jak się komuś podpowie, otworzy oczy, jak można działać, to zdecydowanie jest wtedy łatwiej – podpowiada Daria.
Oczywiście zwierzaki od dziewczyn również można adoptować. Wygląda to jednak inaczej niż w schronisku, bo tutaj wydanie zwierzaka w dużej mierze zależy od ich oceny, a głównie tego czy dane stworzenie, które jest po przejściach wpasuje się do chętnej osoby czy rodziny. Dziewczyny mówią, że dużo zależy od tego, jakie zwierzę ma wymagania psychiczne, czy toleruje inne zwierzęta albo czy lubi dzieci. Najważniejsze jest to, by wpasował się w rodzinę.
Pracę dziewczyn możecie śledzić na ich fanpagach: Kosmate Szczęście i Dom Tymczasowy u wuja Teodora
JF, fot. FB Kosmate szczęście i Dom Tymczasowy u wuja Teodora
Napisz komentarz
Komentarze