Technologia AI potrafi zdziałać internetowe cuda. Nie potrzeba już skomplikowanej wiedzy, drogiego sprzętu i kosztownego oprogramowania. Wystarczy niedroga aplikacja i praktycznie każdy może mieć studio filmowe z efektami specjalnymi w swoim smartfonie. Aplikacje te oferują ostatnio efekt „make everything alive”. Wystarczy zdjęcie pomnika, po kilkunastu sekundach aplikacja sama nadaje mu dynamiki. I tak oto z cokołu potrafi zeskoczyć marszałek Józef Piłsudski, a ze swojej ławeczki udać się na spacer może Stefan Szolc – Rogoziński.
W tym przypadku wytwór sztucznej inteligencji jest niegroźną zabawą, w sam raz na zbliżające się Prima Aprilis, nikt bowiem nie uwierzy, że jakikolwiek pomnik ożył i wstał. Gorzej jeśli AI, a raczej człowiek, który ją wykorzystuje, próbuje innym ludziom zniekształcić rzeczywistość.
Sieć, szczególnie facebook zalewa fala ckliwych historii o zapracowanych rolnikach, samotnych seniorach czy smutnych kobietach, o których urodzinach wszyscy zapomnieli. Często takie wpisy odnoszą się do nas bezpośrednio z pytaniem „jeśli mną nie gardzisz…”. Wchodzenie w interakcje z takimi historiami, czyli komentowanie, klikanie, może być dla nas niebezpieczne.
Po pierwsze zdjęcia tego typu jak poniżej są wytworem sztucznej inteligencji- to nie są prawdziwi ludzie. Technologia AI jest coraz bardziej powszechna, potrafi wygenerować obraz łudząco podobny do rzeczywistości. Takie obrazki pojawiają się na fanpage, których już nazwy wskazują, że kierowane są do starszej grupy odbiorców internetu, którzy mogą nie nadążać za technologicznymi nowinkami.
- Jeśli nie gardzisz nami za bycie rolnikami, możesz się przywitać
- Jeśli nie gardzisz nami, bo pracujemy w sadzie, możesz się z nami przywitać.
- Upiekłam dzisiaj tort, bo są moje urodziny, ale nikt nie złożył mi życzeń
(1).png)
(1).png)
.png)
Ponad 7000 "lajków", 700 komentarzy. Ci ludzie uwierzyli "babci z AI", ilu z nich uwierzy w prośbę o Blika, wypadek wnuczka albo cudowne właściwości drogich garnków czy pościeli?
Takie posty na FB mają wzbudzić nasze emocje, współczucie, wymusisz zaprzeczenie tezy o pogardzie do tych osób. Wymagają od czytelnika niewiele, bo „przywitać się” nic nas nie kosztuje. Jakiekolwiek zareagowanie na takie treści może być jednak dopiero początkiem poważniejszych problemów. Treści generuje AI, ale za publikacją ich w sieci odpowiada człowiek, który prawdopodobnie szuka ofiar na internetowe oszustwo: scam.
Takie treści mają wytypować najsłabsze ogniwa, które dają się nabrać na proste, ckliwe historie. Jedynie ma to na celu wytypować osoby łatwowierne, którym później będzie można wcisnąć różnego rodzaju inne scamy, oszustwa, wyłudzenia. Osoby łatwo wierne zostają zgrupowane, do nich kierowane są następnie podstępne ataki cybernetyczne – ostrzega Fundacja Nieco Więcej.
Niestety takie treści cieszą się ogromną popularnością. „Serduszka”, komentarze, udostępnienia pod takimi zdjęciami czasami idą w tysiące. Obserwując konta komentujących widać, że zazwyczaj są to osoby starsze. A lista „lajkujących” jest gotowym zbiorem danych dla internetowych oszustów. Bo jeśli ktoś uwierzy w historię o pogardzanej córce rolnika, łatwo też uwierzy w wypadek wnuczka, miłość amerykańskiego żołnierza, uwierzy też, że ktoś z naszych bliskich pilnie potrzebuje Blika.
Nie warto zatem klikać w treści, które nas bezpośrednio nie dotyczą. Nie warto też emocjonować się każdą internetową opowieścią. Ostrzeżcie swoich bliskich, szczególnie tych, którzy nie nadążają za tak szybkim rozwojem nowych technologii.PRZECZYTAJ TAKŻE:
Napisz komentarz
Komentarze