Z powierzchni ziemi zniknął m.in. dom Piotra Tykocińskiego, który był najbliżej miejsca wybuchu.
- Jest zrównany z ziemią. Nie jeździmy na miejsce, czekamy jak odkupią od nas ziemię. Teraz żyjemy na workach. Mieszkamy u rodziców i w tym tygodniu podpiszemy umowę najmu mieszkania, za które przez pół roku płacić będzie ubezpieczyciel. Mamy nadzieję, że tym czasie uda się dostać pieniądze na kupno lub budowę czegoś swojego, ale już nie w Jankowie Przygodzkim – powiedział Piotr Tykociński.
Nie tylko on boi się powrotu do miejsca, w którym kiedyś mieszkał. O swoje życie drżą wszyscy mieszkańcy Jankowa Przygodzkiego.
- Najnowsza teoria mówi, że jednym z powodów wybuchu mogło być usytuowanie domostw zbyt blisko gazociągu. Wszyscy mamy świadomość, że nadal wiele domów jest zaledwie kilka metrów od niego – wyjaśnił Wiesław Witek, sołtys Jankowa Przygodzkiego.
Wczoraj strefę zero przestali chronić policjanci. Obowiązki przejęła firma ochroniarska, wynajęta przez Gaz System.
AW, zdjęcie archiwum
Napisz komentarz
Komentarze